Sissi w balowej sukni na obrazie Winterhalteara. Diamentowe gwiazdy we włosach należały do jej najsłynniejszych klejnotów |
W dniu ślubu Sissi jest tam niewinnym dzieckiem, piętnastolatką, wmanewrowaną przez przypadek w małżeństwo z cesarzem - kompletnie niewinną i w najmniejszym stopniu nieświadomą tego, co ją czeka. Porażająca jest scena nocy poślubnej, gdzie rozebrana do naga dziewczyna, dziewczynka właściwie, zostaje wypchnięta prosto przed nos swego uśmiechniętego głupawo małżonka, który w żaden sposób nie potrafi jej skłonić do miłości. Udaje mu się dopiero trzeciej nocy, co obwieszcza z idiotycznym uśmiechem zebranym pod sypialnią damom dworu z jego władczą matką arcyksiężną Zofią na czele (tutaj znajdziecie tę scenę). Po latach Sissi wyzna swemu lekarzowi, że był to zwyczajny gwałt. No bo czym innym, z dzisiejszego punktu widzenia, mógł być?
Dość antypatyczna bohaterka tego filmu, grana - w jego drugiej części - przez aktorkę chudą jak deska, z twarzą ulepszoną przez chirurgów plastycznych, dobrze oddaje to, co myślę o Sissi. Jest dla mnie skrajnie narcystyczną, pozbawioną inteligencji i empatii osobą, która przeszła do historii wyłącznie z powodu ładnej buzi i maksymalnej koncentracji na sobie. Podobnie jak sto pięćdziesiąt lat później lady Diana, która też stała się symbolem swojej epoki, choć jedyną rzeczą, jaką ta epoka jej zawdzięcza, jest fakt, że brytyjska rodzina królewska zagościła na stałe w tabloidach.
Sissi była Dianą swoich czasów. Zadziwiające, jak podobne życie miały obie. Nieszczęśliwe w małżeństwie, niedopasowane do królewskich dworów, niepotrafiące nikogo uszczęśliwić ani znaleźć w tym fascynującym scenariuszu, jaki podsunęło im życie, żadnej pasji, poza dbaniem o siebie. Nawet zginęły podobnie. Diana podczas ucieczki przed tłumem paparazzi, w rozpędzonym aucie na paryskiej szosie; Sissi - zasztyletowana w Genewie przez szalonego anarchistę, który po prostu chciał przejść do historii mordując jakiegoś władcę, nieważne jakiego. I podobnie jak w przypadku Diany, źródeł nieszczęść Sissi szuka się w surowych regułach cesarskiego dworu, które nie pozwoliły młodej kobiecie żyć zwyczajnie z ukochanym, tylko zmusiły do ucieczki od męża w niezliczone wojaże po Europie. Życie Sissi i Diany nawet opowiadane jest w podobnym porządku. Najpierw jest bajkowa miłość i ślub stulecia, a potem wszystko rozpada się jak domek z kart, aż do tragicznego końca.
Rzeczywiście, początek historii Sissi jest jak z bajki o Kopciuszku. Oto mamy bawarską księżniczkę, żyjącą na skraju wielkiego świata, w sielskim zameczku w Possenhofen. Ona i jej młodsze siostry wychowywane są niezbyt starannie, bo jak się przypuszcza żadnej - poza najstarszą i uznawaną za najpiękniejszą Heleną - raczej nie przytrafi się wielka partia. Rodzice dbają więc o Helenę, pozostała dziewiątka rodzeństwa robi to, co im się żywnie podoba, uganiając się konno po lasach, spędzając czas na zabawach i polowaniach.
Ale w końcu nadchodzi przełomowy moment. Siostrą matki Sissi jest arcyksiężna Zofia, jedna z najznamienitszych dam Europy. I ona to właśnie zawiadamia siostrę, że upatrzyła sobie jej najstarszą córkę na żonę dla swego syna, który został właśnie cesarzem Austrii. Trzeba pamiętać, że młody i przystojny Franciszek Józef (cioteczny brat Sissi - ciekawe, że bulwersuje nas to mniej niż jej młody wiek w chwili zamążpójścia!) był dla ówczesnych księżniczek Europy takim samym obiektem westchnień, jak z górą sto lat później będzie książę Karol czy całkiem niedawno William. One też trzymały portrety młodego władcy w szufladach nocnych stolików i wyobrażały sobie baśniowe scenariusze ze złotowłosym Franzem w roli głównej. Szczęściarą miała się okazać bawarska księżniczka.
24 kwietnia 1854 roku odbywa się wspaniały ślub. Sissi ma 17 lat, a nie 15, jak podają to niektórzy. Franciszek jest od niej tylko siedem lat starszy. Czeka na nią na progu cesarskiego pałacu, otoczony arcyksiążętami i arcyksiężniczkami. A Sissi przemierza w drodze do niego wypełnione wiwatującym tłumem wiedeńskie ulice. Jedzie w oszklonej karecie, ubrana w różowosrebrną, haftowaną w kwiaty suknię, z diamentową koroną w misternie upiętych włosach. Zgrzyt w czasie ślubu jest tylko jeden, choć wywołuje u Franciszka przyspieszone bicie serca. Kiedy Sisssi wychodzi z karety, jej diamentowy diadem zaczepia o drzwi i niemal zsuwa się z włosów. Zły znak, myśli w panice Franciszek, przesądny, jak większość władców. Ale Sissi zręcznie przytrzymuje tiarę i wszystko dalej przebiega idealnie, jak w bajce.
"A potem żyją długo i szczęśliwie" - chciałoby się powiedzieć na koniec. Ale wiemy przecież, że bajkowego zakończenia nie będzie. Nie wiemy tylko ciągle, dlaczego. Możemy się jedynie domyślać, jaka była przyczyna rozpadu związku, który zaczął się jak spełnienie dziewczęcych marzeń. Bo dwadzieścia lat później Sissi nie ma w sobie nic z radosnej dziewczyny, kierującej się porywami serca. Jest zimną, posągową pięknością, unikającą bliskich spotkań z ludźmi, także z mężem i własnymi dziećmi, za to chętnie przyjmującą portrecistów i fotografów, którzy wystudiowane wizerunki "najpiękniejszej kobiety świata", publikują we wszystkich jego zakątkach.
Biografowie Sissi główną winowajczynię tej przemiany widzą w arcyksiężnej Zofii. To ona, twierdzą, żywiołową dziewczynę z wiejskiego dworku zamknęła w rygorze cesarskiego pałacu, pilnując każdego jej kroku, mierząc długość rękawiczek i głębokość dekoltów, kontrolując każdy krok, a przede wszystkim przejmując opiekę nad trójką jej dzieci. Ale przecież Sissi nie zajmowała się swoimi dziećmi także po śmierci arcyksiężnej Zofii, a przeżyła ją o z górą dwadzieścia lat. I nawet jeśli Zofia wchodziła jej w drogę, to przecież Sissi była w uprzywilejowanej pozycji. To ona była cesarzową, ona miała wsparcie zakochanego Franciszka Józefa, mogła przeobrazić dwór i urządzić go po swojemu, gdyby starczyło jej pasji i inteligencji. Nie miała ani jednego, ani drugiego, choć jej biografowie wolą nazywać to chorobliwą nieśmiałością.
O smutne życie cesarzowej trudno też obwiniać Franciszka Józefa. Kochał żonę gorąco do końca jej dni i godził się na wszystkie jej kaprysy - z długimi samotnymi podróżami włącznie. Być może, spekulują niektórzy, przyczyną była oziębłość seksualna Sissi i to, że nie czerpała ona żadnej przyjemności z małżeńskiego życia. Nie potrafiła zbliżyć się z Franciszkiem i sama podsunęła mu kochankę, wiedeńską aktorkę Katharinę Schratt, do której cesarz bardzo się przywiązał - miał w niej powierniczkę i przyjaciółkę do końca życia. Taką, jakiej nigdy nie znalazł w Sissi. Jego śliczna żona nie potrafiła i nie chciała przekuć romantycznego związku w przyjaźń, nigdy nie była dla męża partnerem.
Trzeba przyznać, że raz spróbowała. Czując się bezradnie w świecie wiedeńskiej polityki, zwróciła się ku Węgrom, sprzyjając ich dążeniom do suwerenności. Niektórzy twierdzą, że właśnie osobiste zaangażowanie Sissi doprowadziło do koronacji cesarza w Budapeszcie i narodzin Austro-Węgier. Ale to wszystko, na co było stać cesarzową. Polityka na dłuższą metę ją nudziła, zaloty męża także, od jednego i drugiego chciała mieć święty spokój. W Wiedniu nazywano ją "piękną głuptaską", więc uciekła z Wiednia. Spędzała w domu góra dwa miesiące w roku, przez resztę czasu podróżując po Europie albo zaszywając się na Korfu, skalistej greckiej wyspie, gdzie zbudowała sobie willę.
Zostawiona sama sobie zajęła się tym, w czym była naprawdę dobra - swoją urodą. Zadziwiające, jak wiele mamy informacji na temat jej toalet, futer, klejnotów, fryzur, figury, menu i zabiegów, pomagających zachować urodę. Zastanawiające też, że ta uroda rozkwitła dopiero po narodzinach dzieci. Tak jakby Sissi zakończyła swoje życie matki, żony i kochanki, a zaczęła następne - ikony stylu końca dziewiętnastego wieku. I na ten temat szczegółów mamy w bród. Wiemy, że wstawała o piątej, bo poranna toaleta zajmowała jej kilka godzin: wymyślne kąpiele w kozim mleku, miodzie i gorącej oliwie, maseczki z cielęciny, no i upinanie włosów, z których była szczególnie dumna, sięgających do pupy albo i do pięt (wedle różnych przekazów). Mycie tych splotów - w koniaku i żółtkach - zajmowało cały dzień. Obsesyjnie dbała, by nie przytyć i udawało jej się - przy swoich 172 cm wzrostu ważyła od 46 do 50 kilogramów. I szczyciła się 47-centymetrową talią osy, którą eksponowała na portretach. Tę figurę modelki osiągała stosując regularne głodówki i drastyczną dietę. Jej całodzienne menu stanowiło kilka szklanek mleka, wywar z mięsa i garść owoców. Codziennością była też kilkugodzinna gimnastyka i - w młodości - ośmiogodzinne konne galopady, które pod koniec życia zastąpiła długimi spacerami.
Tylko uśmiech miała nieładny. Zęby brzydkie i żółte były ponoć przedmiotem docinków ze strony arcyksiężnej Zofii. Sissi bardzo ten defekt ukrywała, pozując do fotografii - na wszystkich ma poważny wyraz twarzy i starannie zaciśnięte usta. Czyżby to właśnie z powodu tego uśmiechu, nie nadającego się do publicznej prezentacji, przeszła do historii jako smutna cesarzowa? Skłonna jestem sądzić, że tak właśnie było...
Dość antypatyczna bohaterka tego filmu, grana - w jego drugiej części - przez aktorkę chudą jak deska, z twarzą ulepszoną przez chirurgów plastycznych, dobrze oddaje to, co myślę o Sissi. Jest dla mnie skrajnie narcystyczną, pozbawioną inteligencji i empatii osobą, która przeszła do historii wyłącznie z powodu ładnej buzi i maksymalnej koncentracji na sobie. Podobnie jak sto pięćdziesiąt lat później lady Diana, która też stała się symbolem swojej epoki, choć jedyną rzeczą, jaką ta epoka jej zawdzięcza, jest fakt, że brytyjska rodzina królewska zagościła na stałe w tabloidach.
Rzeczywiście, początek historii Sissi jest jak z bajki o Kopciuszku. Oto mamy bawarską księżniczkę, żyjącą na skraju wielkiego świata, w sielskim zameczku w Possenhofen. Ona i jej młodsze siostry wychowywane są niezbyt starannie, bo jak się przypuszcza żadnej - poza najstarszą i uznawaną za najpiękniejszą Heleną - raczej nie przytrafi się wielka partia. Rodzice dbają więc o Helenę, pozostała dziewiątka rodzeństwa robi to, co im się żywnie podoba, uganiając się konno po lasach, spędzając czas na zabawach i polowaniach.
Ale w końcu nadchodzi przełomowy moment. Siostrą matki Sissi jest arcyksiężna Zofia, jedna z najznamienitszych dam Europy. I ona to właśnie zawiadamia siostrę, że upatrzyła sobie jej najstarszą córkę na żonę dla swego syna, który został właśnie cesarzem Austrii. Trzeba pamiętać, że młody i przystojny Franciszek Józef (cioteczny brat Sissi - ciekawe, że bulwersuje nas to mniej niż jej młody wiek w chwili zamążpójścia!) był dla ówczesnych księżniczek Europy takim samym obiektem westchnień, jak z górą sto lat później będzie książę Karol czy całkiem niedawno William. One też trzymały portrety młodego władcy w szufladach nocnych stolików i wyobrażały sobie baśniowe scenariusze ze złotowłosym Franzem w roli głównej. Szczęściarą miała się okazać bawarska księżniczka.
Uszczęśliwiona Helena udaje się więc z matką i młodszą siostrą Sissi na wiedeński dwór. I tu przydarza się bajkowe zapętlenie, które pozostaje punktem kulminacyjnym wszystkich filmów o Sisssi. Bo Franz ledwie rzuca okiem na Helenę, prawdziwie zachwyca się jej młodszą, niespełna szesnastoletnią siostrą. Z miejsca jest pewien, że to Sissi chce za żonę. Ona chce go również, jak wszystkie księżniczki świata. "Oczywiście, że go kocham, jak mogłabym go nie kochać?" - mówi, gdy dowiaduje się o oświadczynach. Choć dziś jej biografowie skrupulatnie notują, że po tym wyznaniu wybucha szlochem i wzdycha: "Gdybyż tylko nie był cesarzem!". Tylko czy wtedy tak bezwarunkowo by go kochała?
Sissi jako królowa Węgier |
"A potem żyją długo i szczęśliwie" - chciałoby się powiedzieć na koniec. Ale wiemy przecież, że bajkowego zakończenia nie będzie. Nie wiemy tylko ciągle, dlaczego. Możemy się jedynie domyślać, jaka była przyczyna rozpadu związku, który zaczął się jak spełnienie dziewczęcych marzeń. Bo dwadzieścia lat później Sissi nie ma w sobie nic z radosnej dziewczyny, kierującej się porywami serca. Jest zimną, posągową pięknością, unikającą bliskich spotkań z ludźmi, także z mężem i własnymi dziećmi, za to chętnie przyjmującą portrecistów i fotografów, którzy wystudiowane wizerunki "najpiękniejszej kobiety świata", publikują we wszystkich jego zakątkach.
Biografowie Sissi główną winowajczynię tej przemiany widzą w arcyksiężnej Zofii. To ona, twierdzą, żywiołową dziewczynę z wiejskiego dworku zamknęła w rygorze cesarskiego pałacu, pilnując każdego jej kroku, mierząc długość rękawiczek i głębokość dekoltów, kontrolując każdy krok, a przede wszystkim przejmując opiekę nad trójką jej dzieci. Ale przecież Sissi nie zajmowała się swoimi dziećmi także po śmierci arcyksiężnej Zofii, a przeżyła ją o z górą dwadzieścia lat. I nawet jeśli Zofia wchodziła jej w drogę, to przecież Sissi była w uprzywilejowanej pozycji. To ona była cesarzową, ona miała wsparcie zakochanego Franciszka Józefa, mogła przeobrazić dwór i urządzić go po swojemu, gdyby starczyło jej pasji i inteligencji. Nie miała ani jednego, ani drugiego, choć jej biografowie wolą nazywać to chorobliwą nieśmiałością.
Cesarska rodzina: Franciszek Józef i Sissi z dziećmi pierwsi z lewej; w środku arcyksiężna Zofia |
Trzeba przyznać, że raz spróbowała. Czując się bezradnie w świecie wiedeńskiej polityki, zwróciła się ku Węgrom, sprzyjając ich dążeniom do suwerenności. Niektórzy twierdzą, że właśnie osobiste zaangażowanie Sissi doprowadziło do koronacji cesarza w Budapeszcie i narodzin Austro-Węgier. Ale to wszystko, na co było stać cesarzową. Polityka na dłuższą metę ją nudziła, zaloty męża także, od jednego i drugiego chciała mieć święty spokój. W Wiedniu nazywano ją "piękną głuptaską", więc uciekła z Wiednia. Spędzała w domu góra dwa miesiące w roku, przez resztę czasu podróżując po Europie albo zaszywając się na Korfu, skalistej greckiej wyspie, gdzie zbudowała sobie willę.
Zostawiona sama sobie zajęła się tym, w czym była naprawdę dobra - swoją urodą. Zadziwiające, jak wiele mamy informacji na temat jej toalet, futer, klejnotów, fryzur, figury, menu i zabiegów, pomagających zachować urodę. Zastanawiające też, że ta uroda rozkwitła dopiero po narodzinach dzieci. Tak jakby Sissi zakończyła swoje życie matki, żony i kochanki, a zaczęła następne - ikony stylu końca dziewiętnastego wieku. I na ten temat szczegółów mamy w bród. Wiemy, że wstawała o piątej, bo poranna toaleta zajmowała jej kilka godzin: wymyślne kąpiele w kozim mleku, miodzie i gorącej oliwie, maseczki z cielęciny, no i upinanie włosów, z których była szczególnie dumna, sięgających do pupy albo i do pięt (wedle różnych przekazów). Mycie tych splotów - w koniaku i żółtkach - zajmowało cały dzień. Obsesyjnie dbała, by nie przytyć i udawało jej się - przy swoich 172 cm wzrostu ważyła od 46 do 50 kilogramów. I szczyciła się 47-centymetrową talią osy, którą eksponowała na portretach. Tę figurę modelki osiągała stosując regularne głodówki i drastyczną dietę. Jej całodzienne menu stanowiło kilka szklanek mleka, wywar z mięsa i garść owoców. Codziennością była też kilkugodzinna gimnastyka i - w młodości - ośmiogodzinne konne galopady, które pod koniec życia zastąpiła długimi spacerami.
Tylko uśmiech miała nieładny. Zęby brzydkie i żółte były ponoć przedmiotem docinków ze strony arcyksiężnej Zofii. Sissi bardzo ten defekt ukrywała, pozując do fotografii - na wszystkich ma poważny wyraz twarzy i starannie zaciśnięte usta. Czyżby to właśnie z powodu tego uśmiechu, nie nadającego się do publicznej prezentacji, przeszła do historii jako smutna cesarzowa? Skłonna jestem sądzić, że tak właśnie było...
Sissi dumna ze swojej 47-centymetrowej talii |
Bo prawda jest taka, że Sissi nie sprostała roli, jaką przygotował jej los - ani pod względem intelektualnym, ani emocjonalnym. Była zwyczajną, pozbawioną talentów, dość egoistyczną kobietą, z jednym atutem - ładną buzią. Miała ambicje intelektualne, ale wiersze, które pisała i uznawała za swój najcenniejszy skarb, przeczytane po jej śmierci, okazały się nic niewartym, patetycznym banałem. Wnętrze Sissi było o niebo mniej atrakcyjne niż jej powierzchowność. Ale być może właśnie to zapewniło jej sławę, tak jak wiele lat później księżnej Dianie? Bo przecież większość z nas bardzo łatwo może odnaleźć siebie w każdej z tych przeciętnych księżniczek...
Generalnie się z Toba zgadzam. Też zastanawiała mnie ta niezwykła kariera Sissi w historii. Poniekąd wynika z popularności starych filmów z Romy Schneider (których ponoć jako dojrzała aktorka mocno się wstydziła), a poniekąd stąd, że ta historia była jak klasyczna bajka o Kopciuszku. Tylko że Kopciuszek został Kopciuszkiem do końca życia, nigdy nie zmienił się w dojrzałą kobietę, a wszyscy wokół obwiniali o to otoczenie Sissi, ale nigdy ją samą. Smutne to, jak źle w rzeczywistości kończą się wszystkie bajki
OdpowiedzUsuńMnie popularność Sissi nie dziwi wcale. Spójrzcie tylko na bloga Kasi Tusk, walą tam tłumy, żeby zobaczyć, czy włożyła dziś żółty sweterek czy różowy. Tak było, jest i niestety będzie.
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu tak dosadnie krytykujecie Sissi... Spróbujcie zająć jej miejsce... 16 letnia dziewczyna wychodzi za mąż wszystkie księżniczki jej zazdroszczą, wywierana jest na niej presja urodzenia męskiego potomka. Gdy rodzi córkę-Zofię, ona zostaje jej zabrana i nie zgadzam się,że była w uprzywilejowanej pozycji. Franciszek zgadzał się z swoją matka, że to ona powinna opiekować się jego dzieckiem a później także pozostałą dwójką, a Sissi miała stać u boku swego małżonka i pełnić reprezentacyjną rolę, gdyż według cesarza i arcyksiężnej Zofii była za młoda na wychowywanie dzieci. Czemu Sissi później nie zajmowała sie dziećmi? Gdyż nie miała co do nich odruchów macieżyńskich... Mi jej osobiście szkoda..
OdpowiedzUsuńpopieram...poza tym nie wiem skąd tak daleko wnioski idące, ze nie była inteligentna i nie miała pasji...skoro pisała wiersze, godzinami mogła jeździć konno, to chyba jednak jest pasja...co do inteligencji, to osoba mało inteligentna nie uczy się szybko języków obcych, Ona nauczyła się węgierskiego i greckiego....oj, coś chyba nieostrożnie potraktowany przez Autorkę temat...tak samo nie zgadzam się co do krytycznej oceny Diany...wyczuwam w powyższym tekście "kapkę" zazdrości, która nie pozwala na obiektywna ocenę :))))
UsuńZgadzam się w 98%. 16 letnia dziewczyna i małżeństwo .... Koszmar. Nawet biografię mówią nam że nie miała przyjaciół we dworze austriackim ani w arcyksieznie Zofii która jej zabrała dziecko więc nic dziwnego że nie czuła się związana z Giełdą i Rudolfem . Trzeba też pamiętać że zajmowała się Walerią . I według mnie była inteligentną co świadczy że za jej pośrednictwem powstały Austrio-Węgry . Nauczyła się wiele języków co mało kto w naszych czasach potrafi. Więc niech autor się zastanowi co pisze..
UsuńJa właśnie, niewiem dlaczego Sisi jest tak krytykowana ja naprzykład bardzo ją polubiłam...
UsuńTakże się zgadzam. Sissi była całkowicie inaczej wychowywana - z wolnością, bez żadnych ograniczeń. Kiedy trafiła na austriacki dwór, nie potrafiła zmienić swojego życia, ograniczyć jazdę konną, którą kochała i podporządkować się etykiecie która panowała na dworze. Szukała wsparcia u męża, ale on zgadzał się, ze swoją matką - z którą jak wiadomo, nie lubiła się - Zofia uważała, że Sissi była niewychowanym dzieckiem, była przeciwna ślubowi, gdyż żoną jej syna - Cesarza Franciszka Józefa miała być starsza siostra Sissi znana jako Nene - Helena Bawarska – którą oczywiście wybrała cesarzowa -matka. Plany nie poszły po myśli Zofii, Franciszek zakochał się wówczas w 15-letniej Sissi i to jej się oświadczył.
UsuńSissi miała wpływ na swojego męża – doprowadziła do powstania Austro-Węgier i do koronacji Franciszka Józefa na króla Węgier. Nie miała kontaktu z dziećmi ponieważ nie ona, a Zofia opiekowała się dziećmi – wbrew decyzji Sissi. Zaś najmłodsza była wychowywana przez matkę.
Bardzo przeżyła stratę najstarzej córki – Zofii oraz samobójstwo syna – Rudolfa. Nie kazała się fotografować, nie portretowała do obrazów, unikała towarzystwa ludzi. Nie chciała eskorty – co właśnie przyczyniło się do jej śmierci. Gdyby posiadała ochronę, przeżyłaby.
Chciała umrzeć od małej rany na sercu z dala od swoich bliskich – co w rzeczywistości udało się jej. Franciszek mówił, że była chlubą jego i jego tronu.
Ja uważam, że Diana nie jest wcale do niej podobna względem życia. Diana miała wpływ na wychowanie własnych dzieci, miała wpływ na małżeństwo i właściwie nikt by jej „nie zabił” za to, gdyby nie urodziła męskiego potomka. Dzisiejsza brytyjska monarchia jest tylko złotym jajkiem do oglądania, reprezentują kraj, nie mają faktycznej władzy.
A ja się zastanawiam, kto z was opiera sie na przekazach czysto historycznych a kto na pięknych filmach. Tez wychowałam sie na filmie Sisi...i tez mi jej było szkoda, ze ją tam tak teśiowa gnebiła a mąz maminsynek nie umiał być takze cesarzem we własnym domu...ale to był film. A Sissi miala byc głowna pozytywną bohaterką.
UsuńHohoho... Katarzyna Aleksiejewna o sytuacji Sissi mogłaby powiedzieć -So sweet. W porównaniu z jej zyciem na dworze wiejskiej carycy Elżbiety, to byla sielanka
Usuń"Więc niech autor się zastanowi co pisze..." i takoż komentator!
UsuńFajnie, że temat budzi kontrowersje, ale autorka (sic!) opisuje swoje zdanie, swoje odczucia względem danej postaci i nikt jej tego nie może zabronić. Taką formą wypowiedzi jest blog - to osobiste przemyślenia i odczucia, dlatego nie rozumiem komentatorek, które się tak oburzają, a jednocześnie same prezentują swój punkt widzenia (z którym mogę się nie zgodzić, postukać się w głowę, ale tylko go docenię i uszanuję, bo tak jest lepiej) :-)
Ja oglądałam tylko film Sisi z 2009 i odpowiadam na twoje pytanie;
Usuń-była ona kochana za swoje poświęcenie Węgrom
Według mnie piszesz coś o kimś choć to nie znałeś. Nie możesz wiedzieć jaka ona była tak na prawdę. Więc nie pie***l bez sensu!!
Nie bronię jej bo widać z filmu że Franciszek nie miał z nią łatwo!
UsuńNie bronię jej bo widać z filmu że Franciszek nie miał z nią łatwo!
UsuńNo sorry tu piszecie że 16 latka i małeżeństwo to koszmar . Niektóre wychodziły za mąż w wieku 12 więc ... Zgadam się z autorką posta . Wiele królowych miało od niej o wiele gorzej.
UsuńJej zachowanie wobec własnych dzieci było haniebne! Faworyzowanie najmłodszej córki ze szkodą dla starszego potomstwa. Współczesnych zdumiewało, że rodzona matka zupełnie zignorowała depresję Rudolfa, nie miał w niej żadnego wsparcia.
UsuńZgadzam się z Tobą w 100%. Czytałam książkę o Franciszku Józefie, on naprawdę miał z nią nielekko. Nie potrafiła stworzyć mężowi domu, nie potrafiła wywiązać się z roli. Widziałam oba wspomniane filmy.
OdpowiedzUsuńNa na naszą ocenę Sissi na pewno mają wpływ wyjątkowo liczne książki i filmy, które o niej powstały. Dlatego tak często przykładamy do Sissi własną miarę. Myślę jednak - podobnie jak Erinti - że robienie z niej młodocianej męczennicy uwięzionej na dworze Sinobrodego to gruba przesada. W XIX wieku czy tym bardziej wcześniej dziewczyny standardowo wychodziły za mąż jako nastolatki (takie były zwłaszcza królewskie narzeczone) i dojrzewały dopiero w małżeństwie. Sissi nie dojrzała, choć warunki miała powyżej przeciętnej, wyszła przecież za mąż z miłości. Jako cesarzowa dała plamę. Nie rozumiem, czemu tak trudno się z tym pogodzić. Przecież nie każda z nas musi być ideałem! Sissi nie była na pewno.
OdpowiedzUsuńNIe mówię, że Sisi byłą ideałem napewno było jej do niego daleko, tak samo jak nam wszystkim... Ale trzeba zachować jakąś równowagę... Wy tylko ją potępiacie. A pewnie tylko widziałyście film słyszałyście o książce. Jak ją czytałyście to od razu byłyście nastawione nieprzyjaźnie do Elżbiety. Ja jej nie stawiam na piedestale, ani nie staram, się jej potepiać, tylko zrozumieć. Czego wy chyba nigdy nie próbowałyście zrobić....
OdpowiedzUsuńJa osobiscie odwiedzalam palace Sissi poznawalam jej historie w bedac w Wiedniu. Moge powiedziec, ze nie dokonca bylam pewne jej zycia .tez sama zastanawialam sie dlaczego jest o niej tak duzo dobrego w np filmach skoro ponoc byla zla matka zona itp, bardzo ja szanowalam ale byla we mnie nutka zwatpienia i dalej jestbo nigdy nie dowiemy sie prawdy na temat zycia Sissi tylko ona ja znala i zabrala ze soba do grobu wiec jedyne co mozemy to tylko spekulowac na ten temat. =)
OdpowiedzUsuńJasne, możemy tylko spekulować – zresztą ta zasada dotyczy wszystkich postaci historii. Mnie tylko zawsze dziwiło, dlaczego akurat Sissi jest tematem szczególnie obfitych „spekulacji” i temu właśnie próbowałam się przyjrzeć. Nie była żadną wybitną osobowością, raczej kupką nieszczęścia, a nieustannie budzi ciekawość i gryzmoli się na jej temat całe tomy. Mnie się wydaje, że to dlatego, że koncertowo zagrała rolę „ofiary losu”, wiele z Was ma inne zdanie, ale czy to źle? Tylko różnice są ciekawe! A Sissi… najwidoczniej coś w sobie miała, skoro do dziś tak się o nią spieramy!
OdpowiedzUsuńW sumie to prawda najbardziej ciekawia nas postaci, ktore sa dla nas niezrozumiale. Ale patrzac na to w ten sposob to czowiek nudilby sie gdyby nie wlasnie takie osobistosci. Mozemy wiec podziekowac Sissi i tym podobnym,,gwiazdom,, za to ze dzieki nim mamy tematy do rozmow i ciekawsze zycie :)
OdpowiedzUsuńCoz, piekna buzia nie jest otwarta brama do szczescia...
OdpowiedzUsuńserdecznosci
Judith
Niestety masz małą wiedzę na temat życia na dworze cesarskim i wpływu cesarzowej matki na wszystko wokół. Cały dwór stał na baczność i nie dziwię się, że młoda cesarzowa wpadła w anoreksję i zapadła na gruźlicę. Szczególnie, że była przyzwyczajona do dużej swobody. W dodatku rodzice niezbyt zadbali o jej edukację, bo całą nadzieję pokładali w najstarszej siostrze Elżbiety - Helenie.
OdpowiedzUsuńTak nie zajmowała się początkowo starszymi dziećmi, bo zostały jej odebrane. Natomiast nie napisałaś, że w okolicach 1865 roku zażądała od cesarza całkowitego przekazania jej opieki nad dziećmi. Nie wspomniałaś również o najmłodszej córce, którą wychowywała bez sztabu nianiek i opiekunek.
Pisząc o Sisi musisz wziąć pod uwagę całą sytuację zarówno przed ślubem, jak i tą, którą zastała na austriackim dworze. Bo Twoja opowieść o Sisi przypomina mi naukę naszej historii w szkole. Każde dziecko powie kiedy była bitwa pod Grunwaldem. Ale dlaczego do niej doszło i co działo się po - milczy. Przyczyna i skutek, to jest historia.
Pozdrawiam.
Oczywiście, mój tekst ma braki. Ze względu na szczupłość miejsca nie mogłam potraktowac bohaterki tak, jak jej biograf, dysponujący pięciuset albo tysiącem stron. Stąd zapewne moja wpadka i przegapienie tego stanowczego żadania z 1865 roku.
UsuńA poważnie mówiąc - ja nie mam ambicji nikogo uczyć, pouczać ani nikomu niczego narzucać. Nie wyręczam historyków w ich tropieniu szczegółów zdarzeń i biografii. Ja się dzielę swoją opinią na temat ludzi, których losy wszyscy doskonale znamy, jak Sissi, albo przywołuję historie tych, o których - moim zdaniem - niesłusznie zapomnielismy. To wyłącznie MOJA opowieść, a nie ta jedynie słuszna, kanoniczna. A Ty masz święte prawo się z nią nie zgodzić. Dyskutujmy więc, ale na argumenty, na przemyślane opinie, a nie na wytykanie sobie "braku wiedzy". Przeczytanie dwóch czy trzech książęk o Sissi, wcale nie daje prawa do takich sądów. Ja na pewno bym się na nie nie zdobyła, choć zapewniam, przeczytałam tych książek znacznie więcej..
widocznie jaszcze zbyt malo.
UsuńBrak wiedzy to dość konkretny asrgument, nie wiem dlaczego Pani go nie przyjmuje. Pani przekaz jest tak samo tendencyjny, jak te wszystkie, które Pani krytykuje. Szkoda, że przytoczone przez Panią fakty są oderwane od kontekstu. Księżniczka nie grzeszyła wiedzą, inteligencją ani wykształceniem - ale czy należy winić za to ją, czy jej rodziną, która - jak sama Pani wspomniała - "inwestowała" jedynie w Helenę? postacią tragiczną.
UsuńPoza tym mam wrażenie, że przez cały tekst przebija zazdrość (o urodę? popularność) i Sissi i Diany.
A ja bym radziła poptarzeć na hażda historię z róznych stron. Nie tylko biednej uciśnionej Sissi. Raczę poczytać o Cesarzu i jakie on miał z nią życie. O arcyksięznej Zofii. To nie były czasy kiedy cesarzowa sama z siebie miała dużo do powiedzenia. Trzeba było być inteligentną i przebiegłą zeby móc mieć wpływ na własne życie i politykę. Zofia znała sie na polityce i co miałą oddać berło głupiutkiej i naiwnej dziewczynie, ktorej sie przeciez wszystko należy? Jak na tamte czasy i normy Sissi miała łatwy start, nie umiała jednak korzystać z tego. I czego zazdrościć? Po pierwsze sissi znamy jedynie z obrazów. Tak jak dzisiaj mamy pfotoshopa, tak wtedy poprawioano urodę. Poza tym troche to brzmi (twoja wypowiedz) jak wzburzonej fankie wielkie Księznej D. ktora byłą przecież aniołęm i nic złego o niej powiedzieć nie można. Trzeba pamietać ze zarówno Zofia jak i królowa Elżbieta przede wszystkim muszą dbać o rodzinę królewską a nie o "księzniczkę" ktora chce życ jak Kopciuszek.
Usuń"Bez pasji i inteligencjii"...Chyba czytała Pani biografie podobnie niedoczytanych autorek . Krytykę proszę przyjąć tym razem z godnością. To, że się Pani na temat Sisi tyle "naczytałą" nie świadczy o umiejętności rozumienia tekstu a wnioski jakie zostały z tego wyciągnięte porażają. Jeśli ma Pani tyle pasji co Elżbieta
UsuńBawarska oddaje ukłon.
jak dla mnie, to Elżbieta Bawarska była złym, egoistycznym człowiekiem.
UsuńSisi, to kobieta zapatrzona w siebie, była złą matką, zła cesarzową, nudna i głupia,żle wykształcona, prócz ładnej twarzy nic nie miała, bo inteligencją nie grzeszyła, po za tym była mocno skrzywiona psychicznie, co w jej rodzie było normalne, chyba miała schizofrenię paranoidalną, czyli była chora psychicznie
UsuńMoim zdaniem żadna z nas nie ma wystarczającej wiedzy na temat jej zycia. Żadna z nas nie żyła w jej czasach. Wiemy tylko o niej tyle ile jej biografowie nam "powiedzieli". Ale wg mnie jeśli już kogoś oceniamy powinnyśmy wziąć pod uwagę wszystkie wydarzenia jej życia. No ale jeśli ktoś od razu jest "wrogo" nastawiony to na pewno nie przyjmie do wiadomości, że prawda mogła być troszeczkę inna.
OdpowiedzUsuńStarałam się nie być wrogo nastawiona, ale - masz całkowitą rację - żaden autor nie przyzna się do włąsnych "uprzedzeń", bo ich zwyczajnie nie widzi. A ktoś, kto ma inne niż on zdanie, zapewne dostrzega to wyraźniej. I - zgadzam się po raz drugi - o Sissi wiemy dokładnie tyle, ile powiedzieli nam jej biografowie. Reszta to wypadkowa naszych własnych doświadczeń, wychowania lektur, które składają się na każdy nasz sąd o postaciach historii.
UsuńA na koniec - mnie się to podoba: dyskutujmy, spierajmy się, miejmy inne zdania. Dopóki robimy to w takim eleganckim stylu, jak w tej naszej "kłótni" o Sissi, to przecież czysta przyjemność. Przynajmniej dla mnie. Pozdrawiam wszystkie obrończynie Sissi! Wpadajcie częściej i miejcie inne zdanie!
Witam. Musze sie zgodzic z Anonimem krytykujacym owy tekst. Jezeli przedstawiasz swoje subiektywne zdanie opartne na wyrwanych, niekoniecznie kompetentnych srodkach informacji, to prosze napisz tez o tym. Mile byloby rowniez podanie literatury w celu identyfikacji twej interpretacji. Rozumiem, ze poprzez ten tekst staralas sie skonfrontowac nas troszeczke z rzeczywistym obrazem owej pani, jednakze ta rzeczywistosc nie zawsze musi byc rzeczywistoscia. Mysle, ze skrzywdzilas ja swa opinia nie wiedzac dokladnie, czy macz racje. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, przedstawiam moje subiektywne zdanie – na tym polega idea blogowania. Po drugie, jestem pewna swojej opinii (podkreślam, OPINII) i jej nie zmienię. Po trzecie, nie musisz się z moim zdaniem zgadzać, ale nie wymagaj, bym je zmieniła tylko dlatego, ze Ty wiesz lepiej, tak jak ja nie wymagam tego od Ciebie. Po czwarte, polemika polega na wymianie argumentów, a nie na – wybacz - dziecinnych zarzutach o „niekoniecznie kompetentnych środkach informacji”. Bo z czym wtedy dyskutować? Pozdrawiam
UsuńOwszem, jak najbardziej sie z pania zgadzam, iz blogowanie to subiektywna forma przekazu. Jednakze, dzialajac w ten sposob medialnie, niezaleznie od ilosci odbiorcow, profesjonalnym byloby pokazanie zrodla, niezaleznie od subiektywnosci danego tekstu. Zarzucam brak podania zrodel. Jestem naukowcem z zawodu i mozna to uznac jako skrzywdzenie zawodowe. Ale jesli chce sie pani bawic w opowiadanie bajek to prosze nie przedstawiac tego jako historii. To celowy blad w jaki wprowadza sie czytelnika, a dla niego nalezy sie rowniez szacunek. Kwestie "dziecinnosci zarzutow" pozostawie pani, wydaje mi sie ze tu nie musze podejmowac mego stanowiska.
Usuń"skrzywdzenie zawodowe"... oj, bo sie przekręcę
Usuńjuz sie przekreciles, badz przekrecilas.
Usuń"Czując się bezradnie w świecie wiedeńskiej polityki, zwróciła się ku Węgrom, sprzyjając ich dążeniom do suwerenności. Niektórzy twierdzą, że właśnie osobiste zaangażowanie Sissi doprowadziło do koronacji cesarza w Budapeszcie i narodzin Austro-Węgier. Ale to wszystko, na co było stać cesarzową."
OdpowiedzUsuńChoćby z tego powodu należy się Elżbiecie wyjątkowe miejsce w historii. Nie rozumiem jak można napisać, że "była dość antypatyczną, egocentryczną osobą, skupioną wyłącznie na sobie i swojej urodzie" w sytuacji, w której to dzięki m.in. jej staraniom jeden z narodów Europy uzyskał bardzo dużą autonomię w ramach monarchii habsburskiej. Z pewnością nie była osobą bez wad, ale twoja antypatia względem Elżbiety nie pozwala dostrzec dobra, które uczyniła.
Zgadzam się z Tobą. W tym tekście brakuje mi właśnie informacji o tym co zrobiła dla Węgier i nie tylko dla nich.
OdpowiedzUsuńAnonimowa kobieto, czy ty masz jakiś problem? Zaśmiecasz to miejsce w kółko tymi samymi, idiotycznymi pytaniami, których chyba sama się wstydzisz, skoro jesteś anonimowa. Jak chcesz wiedzieć, co Sissi zrobiła dla Wegier i jaka była wspaniała, to zajrzyj do wikipedii albo innej encyklopedii (jeśli wiesz, co chcę powiedzieć). My na takich blogach szukamy mniej banalnego niż Twoje spojrzenia na takie osoby. To chyba nie jest miejsce dla ciebie, skoro źle się tu czujesz, a i my (ja na pewno) z tobą też nie najlepiej.
OdpowiedzUsuńAndromedo, wielka prośba. Proszę, nie odpowiadaj na te pytania, bo po co? Trzy razy powtórzyłaś to samo, a one dalej swoje. Te ich "wypowiedzi" to swoją drogą też sztuka - żeby użyć tylu słów, z których absolutnie nic nie wynika! Andromedo, zamiast tracić czas na anonimowe pseudoczytelniczki, pisz kolejne posty, czekam na nie!
Pozdrawiam
Dzięki za wsparcie, bo trochę mnie już to przerosło. Zwłaszcza domaganie się podania źródła osobistych sądów... Dzięki jeszcze raz!
UsuńAndromeo, nie bierz tego az tak osobiscie. Nikt tu nie mowi, ze jestes zlym albo glupim czlowiekiem. Spojrz na to konstruktywnie! Moze podajac zrodla, zyskasz wiecej czytelnikow (pomysl chociazby ze strony ekonomicznej). W to akurat bym nie watpila. Spojrz, takich osob jest wiecej, ktore o to prosza poprzez wyrazenie swego zdania, ktore ci sie nie podoba. Przeciez krytyka wcale nie jest zla. I ty nie potrzebujesz wcale wparcia w formie 15-latek, bo wiecej nie daje powyzszej osobie. Traktuj z szacunkiem czytelnikow, nabierz troche dystansu do siebie, bo szkoda tracic zdrowia. Sposrod miliona czytelnikow 1/3 zawsze bedzie na nie. I niech sobie jest, skoro za to mozesz miec kase! Paulina (ta od zrodel, na ktore dalej czekam). P.S ten tekst jest tylko dla ciebie, wiec usun go, gdy go przeczytasz.
UsuńAleż nie traktuję niczego osobiście. Źródłem opinii o Sissi jestem ja. Niniejszym proszę mnie cytować jako źródło.
UsuńA jej biografię znam z następujących pozycji:
* Brigitte Hamann, Cesarzowa Elżbieta
* Gabriele Praschl-Bichler, Prywatne życie Franciszka Józefa
* Stanisław Grodziski, Franciszek Józef
* Christian Dickinger, Franciszek Józef I
Mam nadzieję, że to wystarczy i ostatecznie zamkniemy tę dyskusję. Kłaniam się.
Pani nie moze byc zrodlem. Przestrzen pomiedzy Pani ciekawym jezykiem, tak przesympatycznie i elokwentnie opisanymi zdarzeniami a samoocena jest przeogromna.
UsuńOczywiście że Pani może być źródłem ;) Prosty wniosek: zainteresuje nas temat -> chcemy się o nim jak najwięcej dowiedzieć żeby uzupełnić swoją wiedzę -> sięgamy do ADEKWATNYCH I OBIEKTYWNYCH źródeł (a nie filmiku z 1955 roku lub późniejszych) -> czytamy więcej - wiemy więcej -> po kilku takich lekturach każdy jest w stanie określić swoje zdanie w interesującym temacie. Tylko ludzie nijacy przyjmują czyjąś spisaną opinię bez żadnego pomyślunku. Trzeba przemyśleć sprawę, zastanowić się co ma sens i na tej podstawie wysnuć własne wnioski. Przynajmniej ja tak uważam ;)
UsuńPozdrawiam, Sylwia
Uwierz, że historię Sisi znam dobrze. Jeżeli dla Ciebie banalna sprawą jest odzyskanie autonomi przez Węgry no to ok. Dla mnie osobiście ten artykuł napisany jest tylko po to by ją oczernic(nie mówię tu, że była święta)
OdpowiedzUsuńMisianko, Andromoeo i wszystkie inne bojowniczki intelektualne zdobywajace swa wiedze w tak rezolutny sposob jak wikipedia. Prosze Was bardzo, chcac byc odbieranym powaznie, zachowujcie sie w ten sposob. Pozdrawiam. Anonimowa z 31 stycznia 2013 14:16, albo Paulina jak wolicie.
OdpowiedzUsuńO, żesz… niezła debata! Też zawsze uważałem, że Sisi to rzadkiej próby idiotka, a tę niepojętą sławę zawdzięcza sobie podobnym, słabiej uposażonym pannom. To czysty wykwit pośmiernej sławy po dość żałosnym życiu. Głosy jej obrończyń tutaj potwierdzają to bez dwóch zdań, he, he.... A twój tekst niezły.
OdpowiedzUsuńnapisala Andromea...(Paulina)
UsuńJak nie miała możliwości zajmować się mężem i dziećmi to co miała robić ?. Tym wszystkim zajmowała się jej teściowa Zofia. Zofia zajmowała jej miejsce przy Franciszku a ją traktowała jako rzecz do rodzenia dzieci. Jak ona miała sie czuć na dworze jak jej własny mąż stawał po stronie matki i tak na prawdę nie miała żadnych praw. Franciszek po za szacunkiem do Sissi kochał władzę i był uległy swojej matce. Dlatego Elżbieta wyjeżdżała z Wiednia. Także gruźlice zawdzięcza swojej teściowej czyż nie? Dla mnie była ona na dworze wiedeńskim niczym zaszczute zwierze.
OdpowiedzUsuńtakie były czasy, a sisi była głupia i mocno niezrównana psychicznie, więc jak mogła zajmować się czymkolwiek, jak ją obchodziły stroje, i jej uroda i nic więcej
UsuńTrochę nie rozumiem takiego skupienia na tym czy kochała czy nie kochała a jesli tak to jak bardzo. Przecież romantyczna miłość w małżeństwie to nowostka. Jeszcze za czasów Sissi małżeństwo było kontraktem handlowym i nikt nawet nie udawał, że jest inaczej.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW sumie jedna z najsmutniejszych biografii w historii. Bo zgadzm się z Tobą, Sissi przegrała na wszystkich frontach - poza swoją urodą. Najbardziej gorzka jest historia Marii Walerii, jej ostatniego dziecka i jedynego od poczatku do końca wychowywanego przez nią samą. Sissi miała ją wciąż przy sobie, zabierała we wszystkie podróże, wychowywała po swojemu, czyli liberalnie - dziewczyna mogła na przykład wybrać sobie sama męża, inaczej niz inne jej dzieci. Sissi chciała zrobić z niej "prezent dla Węgrów", wychowywała ją w miłości do tego narodu, mówiła z nią tylko po węgiersku. I znów poległa na całej linii. Bo córka nie podzielała entuzjazmu matki, miała zupełnie inne niż ona poglądy, zdradzała sympatie dla nacjonalizmu, nienawidziła Słowian i Węgrów. Do matki czuła niechęć, za to bardzo kochała swojego ojca. z którym - w tajemnicy przed matką - rozmawiała tylko po niemiecku. Kolejna klęska Sissi...
OdpowiedzUsuńmasz może linka gdzie można obejrzeć te 2 filmy
OdpowiedzUsuńgłównie ten , który obejrzałaś ????? bardzo prosze
O! Widzę, że You Tube usunęło ten film, bo tam go oglądałam. Jeśli bardzo Ci zależy, podaję inny link, gdzie można go znaleźć po polsku, choć niestety, nie sprawdzowny:
Usuńhttp://www.vids24.com/filmy/biograficzne/2004/sissi-zbuntowana-cesarzowa,98929/
A tu na You Tube, ale w oryginalnej wersji, czyli po francusku:
https://www.youtube.com/watch?v=8mJDTf_jZAk
Przebrnąłem przez ten tekst...koszmar, "blogowanie" oparte na wikipedii, po co, dla kogo??????
OdpowiedzUsuńI po co się tak męczyć?
UsuńWitajcie,
OdpowiedzUsuńcałkiem niedawno przeczytałam świetną powieść fantasy o cesarzowej Sisi, zapraszam: kaiserin-sissi.blog.onet.pl/2013/07/22/sissi-pogromczyni-wampirow/
Pozdrawiam,
Jeanne
kaiserin-sissi.blog.onet.pl
Tak jak jej życie tak śmierć była tajemnicza. Niestety nie przywiązuje się uwagi do reguły jaka panowała w Austrii i właściwie w europie . Ożeń się albo wyjdź za mąż za tzw. dobrą partię a będziesz szczęśliwy(a). Taką też zasadę przyjęła SISI. Niestety zapomina się o tym, że dzisiaj nazwano by to KAZIORODZTWO a wówczas było to takie piękne i romantyczne. Jakoś nie mówi się o tym, że ta podobno tak wspaniała tak uczuciowa osoba nie była wcale taka piękna. Miała podobno fatalne uzębienie. Jak podaje wiele żródeł wiedząc o tym, że jest podobno oziębła płciowo ( a może tylko w stosunku do cesarza) zgodziła się aby jej mąż miał konkubinę. Mało tego cesarz Józef często odbywał spacery do aktorki, która była podobno kochanką cesarza FJ dlatego, że tak było wygodnie SISI. Niektórzy uważają, że szalejące wówczas tzw wstydliwe choroby czyli weneryczne tak przestraszały SISI, że ta bojąc się o zniszczenie jej urody przez te choroby aby nie zarazić się znalazła cesarzowi kochankę. Cesarz, który był podobno bardzo sprawny i chętny seksualnie gdy rzadko ale współżył z SISI nie zarazi jej bo ma kochankę, która jest zdrowa. Jak podaje wiele żródeł sama cesarzowa nie dokońca była oziębła płciowo bo bardzo lubiła przebywać w towarzystwie panów. Niektórzy twierdzili, że nie tylko przebywała. Dlatego proponuję nie twórzmy bóstwa z tego gdzie go nie ma.
OdpowiedzUsuńCo do uzębienia, to nie czepiałabym się tak bardzo. Myślę, że nikt na dworze nie mógł pochwalić się lepszym. W dawnych czasach fatalny stan uzębienia był sprawą powszechną, bo jak ludzie mieli dbać o zęby? Nie było jeszcze past do zębów ani koronek :)
OdpowiedzUsuńKazirodztwo było jeszcze mniej szokujące i często praktykowane, głównie ze względów ekonomicznych.
Natomiast nie lekceważyłabym roli Sisi w sprawie węgierskiej. W końcu nie każdą władczynię (a już szczególnie w tamtych czasach) było stać na doprowadzenie do tak ogromnej zmiany w historii politycznej. Podsumowanie tego zdaniem "Ale to wszystko, na co było stać cesarzową" jest chyba jednak wyrazem niedocenienia cesarzowej.
Ogólnie rzecz biorąc rozumiem twój zamysł. Nie można zaprzeczyć, że postać Sisi została pod wieloma względami wyidealizowana przez współczesną kulturę. Jednak nie podzielam jednoznacznie negatywnej opinii na jej temat, bowiem uważam, że podobne uproszczenie jest wobec niej krzywdzące. Droga jej życia była chyba zbyt kręta, sytuacja w jakiej się znalazła zbyt skomplikowana, by oceniać ją tak pochopnie.
Kończąc, gratuluję serdecznie bloga, takie dyskusje są fantastyczne i bardzo potrzebne :).
Pozdrawiam
Lily
Jeszcze jedna uwaga - z tego co wiem, to Sisi pod koniec życia (na pewno na rok przed śmiercią) zakazała portretowania i fotografowania swojej osoby. Szkoda też, że nie wspomniałaś o samobójstwie jej jedynego syna, Rudolfa, które miało na nią ogromny wpływ.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lily
W krótkim tekście siłą rzeczy dokonuje się wyboru - inaczej byłby to tekst bardzo zły (i bardzo nudny!). Każdy autor ma własną hierachię ważności wydarzeń i myślę, że dobrze, aby się jej trzymał, a nie pisał "wszystko co wie". Bo tak naprawdę wtedy widać, że wie i rozumie niewiele.
UsuńNatomiast Czytelnicy mają świete prawo zgodzić się z tym lub nie, a efektem tej niezgody często bywają naprawdę ciekawe dyskusje, pełne dodatkowych szczegółów. Ty wspominasz o Rudolfie, ktoś wyżej o najmłodszej córce Sissi, Marii Walerii - bardzo jestem wdzięczna za takie uwagi, świetnie, że się pojawiają, wzbogacają kazdy tekst. No i po to mamy forum, żeby się nimi dzielić!
Serdecznie pozdrawiam
A.
Właśnie w tv "leci" landrynkowa opowieść o Sisi, wyszłam aby sprawdzić historię, zostawiając rodziców przed ekranem. Już nie wrócę. Blog świetny!!! Poczytam i będę zaglądać. Szacun !
OdpowiedzUsuńDzięki, też przy tym przysypiam... :)
UsuńTekst pełen tzw.wypocin,wydumań i .... jadu!!!!Trudna jest Ocena Sissi po prawie 200 latach!Tyle"pseudo filozofii" złośliwości i stronniczości nigdy nie czytałem.
OdpowiedzUsuńto nie jad , ale różne opinie
UsuńCieszę się że nareszcie ktoś źle napisał o Sissi. Wszyscy tylko się użalają nad nią jaka była nieszczęśliwa. A ja uważam że dostała wiele od losu ale tak naprawdę nie kochała Franciszka i chciała by podziwiano jej urodę. Znam mnóstwo takich kobiet nie widzą miłości męża tylko lustro. Cóż za narcyzm.
OdpowiedzUsuńJak widać Sissi jest kontrowersyjną postacią. Ja ją uwielbiam. Nie rozumiem skąd te zarzuty o braku inteligencji, złej polityce? To m. in dzięki Sissi narodziły się Austro-Węgry. BYła też bardzo liberalna, co akurat pomogło skostniałemu i konserwaytwnemu Franciszkowi i reszcie. Nie była dobrą żoną, ale dlaczego miałaby być? Co może wiedzieć o małżeństwie i miłości nastolatka, a przecież naście lat miała, kiedy się 'zakochała'. To, że potem ten wybór nie okazał się trafny, to nie jest jej wina. Jeżeli chodzi o bycie matką - wzięli jej dzieci tuż po urodzeniu, stąd niestety nie przywiązała się do nich. Lata spędzona na sztywnym dworze sprawiły, że stała się oziębła. Ponadto to, że była cesarzową, wcale nic nie znaczy. Wiadomo, że Zofia sprawowała dość dużą władzę - na pewno stała wyżej od Sissi. Franciszek również popierał raczej matkę. Co do narcyzmu - fakt, miała osbowość skrajnie narcystyczną, co potęgowały zaburzenia odżywiania. Jak już raz okrzyknięto ją pięknością, starała się temu sprostać na każdym kroku.
OdpowiedzUsuńMyślę, że wiele złego zrobiły cukierkowe filmy o Sissi, gdzie wszystko jest piękne i cudowne.
UsuńWszyscy widzimy wizerunek Sisi stworzony w filmach...Jednak do końca nie wiemy jaka jest prawda... Czy faktycznie Sisi była oziębła...tego nigdy już się nie dowiemy..."prawdę" o swojej oziębłości zabrała ze sobą do grobu...Matki, którym dzieci są odbierane...można powiedzieć tracą instynkt macierzyński...prawdopodobnie tak się również stało z Sisi...Nie mając kontaktu ze swoimi dziećmi...nie wiedziała w późniejszym okresie jak je wychowywać...po prostu nie była z nimi związana emocjonalnie...Czy była dobrym politykiem tego nie wiem? Natomiast dzięki niej powstały Austro-Węgry...To chyba o czymś świadczy...
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Wszyscy widzimy wizerunek Sisi stworzony w filmach...Jednak do końca nie wiemy jaka jest prawda... Czy faktycznie Sisi była oziębła...tego nigdy już się nie dowiemy..."prawdę" o swojej oziębłości zabrała ze sobą do grobu...Matki, którym dzieci są odbierane...można powiedzieć tracą instynkt macierzyński...prawdopodobnie tak się również stało z Sisi...Nie mając kontaktu ze swoimi dziećmi...nie wiedziała w późniejszym okresie jak je wychowywać...po prostu nie była z nimi związana emocjonalnie...Czy była dobrym politykiem tego nie wiem? Natomiast dzięki niej powstały Austro-Węgry...To chyba o czymś świadczy...
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Witam. Nie do końca się z Tobą zgodzę, nie postawiłabym tak całkowicie na równi Diany i Sissi.
OdpowiedzUsuńSissi-nie otrzymała w domu starannego wykształcenia (nie jej wina, że ją tak wychowano), niemniej ma zacięcie intelektualne. Doskonale opanowała węgierski, interesuje się literaturą klasyczną, kształci podróżując. Przebojowa i pewna siebie, bynajmniej nie szara myszka. Pasjonatka sportu, doskonała amazonka. Najsłabszym ogniwem są jej wiersze, co do których osoby znające się na poezji nie mają dobrego zdania.
Diana-chorobliwie nieśmiała, wystraszona dziewczynka z kompleksami, która edukację zakończyła ostatecznie bodaj w 16 roku życia oblewając niemal wszystkie egzaminy będące odpowiednikiem naszych gimnazjalnych. Oprócz formalnego wykształcenia nie grzeszyła i inteligencją, czego sama o ile wiem była świadoma.
to dwie zupełnie różne osoby. Jedynie co je łączy to niechęć do dworu i konwenansu i popularność wśród ludu (no, w przypadku Diany była to już opinia publiczna)
Marudzisz droga autorko na tendencyjne przedstawienie Sissi w kulturze. Robisz to samo, tylko w drugą stronę. I nie jest to wina tego, jak nieudolnie tłumaczysz, że nie ma miejsca na blogu na obszerniejsze teksty. Jest to wina Twojego jednostronnego spojrzenia na sprawę i wybiórczości w przytaczaniu faktów tak, by zamysł ogólny pasował do Twojego osobistego zdania. To cecha świetnego... brukowca :). Jeżeli takie masz ambicje, ok. "Jeżeli fakty nie pasują do opinii, tym gorzej dla faktów" prawda?
OdpowiedzUsuńCzytałam książki o Sissi, nawet te same co Ty. Książka "Cesarzowa Elżbieta" jasno wyjaśnia pewne zachowania Sissi. Ale po co wnikać zbyt głęboko. Lepiej przypiąć "po pudelkowsku" łatkę oziębłej i głupiej (ciekawe, czy czytasz tak wiele jak Sissi i tak szybko uczysz się języków).
Pozdrawiam.
Wczesne małżeństwo i dobre warunki nie są przepustką do szczęścia i dojrzałości. Dojrzałość tworzy się dzięki możliwości dokonywania wyborów. Sissi musiała poddać się zasadom panującym w rodzinie męża. No i ta teściowa... wszystkowiedząca mamusia synusia... Burza hormonów też nie pomaga. Sama przeszłam przez taki związek. Oczarowanie nie jest miłością, a gdy oczarowanie mija, pozostaje niechęć. Stąd też brak zainteresowania. Obudzić się można jedynie z pomocą zaufanej osoby z rodziny lub przyjaciela i dopiero wtedy można dbać o dojrzałość własną i zainteresowania. Inaczej życie jest letargiem. Rozumiem Sissi. Nawet to, że miała kochanka.
OdpowiedzUsuńNigdzie nie jest powiedziane, że Sisi miała kochanka. Są podejrzenia, że była w bliskich kontaktach z hrabią Gyulą Andrassy lecz żadne źródła tego nie potwierdzają.
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się ze stwierdzeniem że była mało inteligentna. Lektura kilku biografii pozostawiła mnie w lekkim szoku jak oryginalną na swoje czasu i otwartą była osobą. Nigdy nie myślałabym o niej w kategoriach pustej głupiutkiej paniusi, która ma tylko wyglądać.
OdpowiedzUsuńWiecie co mnie zawsze irytuje? Że mało się pisze o zdradach Franciszka Józefa. A jeśli już, to o aktorce którą sama znalazła mu Sisi.
Nie było tak pięknie - owszem, cesarz całe życie był bardzo przywiązany do żony, ale zaczął ją zdradzać już w pierwszych latach małżeństwa, w czasie gdy przyszło na świat ich pierwsze dziecko które zresztą odebrała jej Zofia. To właśnie zdrady Franciszka pchnęły Sisi do ucieczki z Wiednia.
Odsyłam do: http://kaiserin-sissi.blog.onet.pl/2010/06/01/ciekawostki/
OdpowiedzUsuńDO ANDROMEDY... Twoje pseudo jest wielokrotnie bardziej pretensjonalne i o tyle samo mniej intelektualne niż kilka Sissi razem wziąwszy... powyższy link, to niejedyny, do którego powinna się sfrustrowana Andromedka odwołać...
OdpowiedzUsuńCo wam ludzie jest? Jak sie nie podoba to wyłączyć i nie wchodzić wiecej. Blog fajny. Zaciekawie tematem, można doszukać reszty informacji jak się chce. Mam wrażenie, ze co niektózy wyładowują swoje stresy czy problemy na różnego rodzaju forach. W pracy po was jezdzą to sobie w necie pojeździcie ile można bo anonimowo. Wchodziłam na rózne blogi, nie podobały mi sie to nie jeżdziłąm po autorze a zwyczajnie więcej nie wracałam...
UsuńBrawo!
UsuńMagdaleno, skoro autorka ma prawo wylewać swoją frustrację i niechęć w blogu, to nie odmawiaj tego komentującym.
UsuńKażdy kto publikuje swoje przemyślenia powinien liczyć się z krytyką.
Blog niczego nie wnosi. Ja dowiedziałam się tylko, że autorka nie znosi Sisi i Diany.
No no , to ze była fatalna matką tego się domyślałam ale o całej reszcie nie miałam bladego pojęcia , dziękuję.:)
OdpowiedzUsuńDo LUNA
OdpowiedzUsuńPolecam przeczytać książkę Brigitte Hamann "Cesarzowa Elżbieta" i wtedy zacząć oceniać Sissi. Ten blog daje do myślenia lecz za dużo w nim subiektywnej oceny autorki. Moim zdaniem lepiej samemu sobie wyrobić opinię na dany temat, a nie zrobi się tego bazując jedynie na jednym tekście.
Witaj Właścicielko bloga!
OdpowiedzUsuńW małej pigułce zawarłaś osobowość cesarzowej i na dodatek taką jej wersję, z którą się całkowicie zgadzam. Legendy, medialna oprawa w tym romantyczno-tragiczne ekranizacje biografii Sisi (Sissi) idealizują obraz cesarzowej. Idealna pożywka intelektualna dla nastolatek albo infantylnych mamusiek.
Małgorzata
No cóż. Sisi była ładna, nawet znała parę języków, ale to próżna kobieta była - że zacytuję klasyka polskiego filmu:)
A tak przy okazji, to przyszłam w sukurs autorce bloga, bo Ją bezrefleksyjnie po kostkach kąsają obrońcy wyimaginowanej charyzmy pewnej historycznej postaci.
Dzięki za odsiecz!
UsuńW przypadku Sissi juz właściwie przywykłam do gwałtownych krytyk i emocjonalnych napaści. Na szczęście nie wyszystkie "zdania odrębne" takie były - zdarzały się też fajne, wyważone, uargumentowane. Również do refleksji.
Obraz Sissi, przekazany przez Andromedę, jest rzeczywiście nieco uproszczony.
OdpowiedzUsuńWyobraźmy sobie szesnastoletnią dziewczynę, wychowaną niemal "demokratycznie", bez klasowych społecznie uprzedzeń, na dodatek niedoświadczoną, niedojrzałą (w przeciwieństwie do FJ) i do tego chorobliwie nieśmiałą. Nagle trafia na sztywny cesarski dwór, bezustannie otoczona damami dworu, bez chwili samotności czy odrobiny prywatności. Czy była zakochana w swoim kuzynie, trudno dziś komukolwiek orzekać, choć w jednym ze swoich młodzieńczych wierszy pięknie i romantycznie opisuje ich pierwsze spotkania, a potem -ze smutkiem -tylko gorycz jaka po nich pozostała.
"Cesarzowa wbrew woli", to chyba najlepsze określenie Sissi. Była "ofiarą" swoich czasów. Cesarz szczerze się w niej zakochał, oświadczył, a jak stwierdziła księżna Ludwika -Cesarzowi się nie odmawia. Sissi nie miała nic do powiedzenia. Hamann mówi o koszmarze młodziutkiej dziewczyny, pozbawionej dziewictwa przez zniecierpliwionego małżonka w sposób zbliżony do gwałtu. To musiało wywołać w dziewczynie niechęć do pożycia małżeńskiego, a i pewnie do samego Franciszka. Urodziła mu upragnionego następcę tronu, dowiadując się niemal jednocześnie, że nie jest jedyną kobietą w jego życiu. Dla jakiej kobiety nie byłoby to wstrząsem, nie spowodowało urazu i chęci ucieczki od tego wszystkiego.
Na pewno nie była kobietą tuzinkową i nie tylko urodzie zawdzięczała swoją popularność. Inteligentna, oczytana, wykazująca się sporym wyczuciem polityki, nie tylko w sprawie węgierskiej. Czy Franciszek Józef, chełpiący się tym, że nie przeczytał w życiu niczego poza regulaminami wojskowymi, mógł sprostać intelektualnym wymaganiom żony?
Myślę, że na tych dwoje ludzi -tak czy owak-bardzo do siebie przywiązanych, należy raczej patrzeć jak na ich osobisty dramat. Są jedną z najsmutniejszych par monarszych w historii.
Upragniony następca tronu arcyks. Rudolf strzelił sobie w łeb bądź mu strzelono i po co jej było mieć dzieci, skoro marnie skończyły?
UsuńUwaga powyżej ciut nieracjonalna.
OdpowiedzUsuńKonsekwentnie-żadna kobieta nie powinna rodzić dzieci, bo kto wie, może marnie skończą. Przy okazji-gdyby nie zdeterminowana postawa Sissi wobec obłędnego sposobu wychowywania kilkuletniego Rudolfa (pomysł FJ), może Rudolf skończyłby marnie dużo wcześniej.
Zapomniałam dodać - ale nie o Sissi, tylko o Andromedzie. To naprawdę dobry blog, a mnogość komentarzy świadczy, że taki blog jest potrzebny. Pisz, Andromedo, pisz. Pozdrowienia i podziękowania.
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst. Do przereklamowanych królowych które uważa się za mądrzejsze niż były w rzeczywistości dorzuciłabym jeszcze Anne Boleyn. Warto przeczytać ten tekst (i nie tylko): http://www.anne-boleyn.com/2012/09/skad-ta-zmiana-czy-co-sie-wlasciwie-stalo/
OdpowiedzUsuńJa tam uważam,że cesarzowa Sissi była miłą osobą.Zresztą każdej kobiecie żyłoby się ciężko pod panowaniem takiej typu teściowej jak arcyksiężna Zofia.
OdpowiedzUsuńDroga Andromedo znalazłam Twój blog przypadkiem ale będę tu z pewnością zaglądać:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam uważnie wpis o Sissi oraz wszystkie komentarze. Cesarzowa niewątpliwie była osobą kontrowersyjną i dysputy o jej stosunkach z teściową, mężem i dziećmi można ciągnąć w nieskończoność.
Nawiązując do porównania Sissi z Dianą muszę stwierdzić,że w mojej opinii łączyła je jedna wspólna sprawa...obie znalazły się przypadkowo na niewłaściwym miejscu. Gdyby cesarzową została Nene ( przygotowana do tej roli starannie) myślę,że historia Europy mogłaby się potoczyć nieco inaczej. Sissi nie sprostała emocjonalnie temu co ją spotkało w życiu. Podobnie było z Dianą..... Królowa Brytyjska potrzebowała synowej. Posłusznej synowej, która da jej wnuków i będzie taką cukrową różą na czubku królewskiego tortu. Arcyksiężna Zofia potrzebowała synowej, która sprosta roli cesarzowej, matki i żony.Obie były osobami , których edukacja była mało staranna i zakończyła się w bardzo młodym wieku. Obie były emocjonalnie nieprzygotowane do tego co je spotkało w życiu a brak doświadczenia, edukacji i zerowe wsparcie rodzin, do których weszły spowodowało ucieczkę we własny świat.
Akurat Diana miała więcej zasług niż autorka stara się pokazać. Otóż Diana była jedną z pierwszych osób które wykorzystały pozycję do nagłaśniania problemów społecznych zanim nastąpiła na to moda wśród celebrytów. Zwracała uwagę na problem AIDS o którym ludzie w latach 80-tych niewiele wiedzieli i wybuchła panika. Zdjęcie Di dotykającej chorego było sygnałem dla całego świata że można ich dotykać. Nie można zapomnieć także o kampanii przeciw minom przeciwpiechotnym. Między innymi dzięki jej staraniom podpisano traktat w '96 podajże. Wspierała setki organizacji charytatywnych a także dobrze spełniała obowiązki reprezentacyjne jako księżna Walii. Miała 300-500 wystąpień rocznie
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńZ ciekawością przeczytałam powyższy tekst, a także komentarze do tego tekstu. Nie chcę tutaj oceniać pracy autorki, bo zrobili to już inni. Chciałam o czymś innym.
Cesarzowa Sissi, to postać, którą interesuję się od bardzo dawna. Przeczytałam wiele biografii tej kobiety i mogłabym stwierdzić z całą stanowczością, że większość z nich była napisana w dość stronniczy sposób. Ocenia się niewielkie polityczne dokonania tej kobiety, ale nie bierze się pod uwagę tak ważnego w tamtych czasach, kontekstu kulturowego, w którym zmuszona była się poruszać (piszę o biografiach, nie zaś o powyższym tekście). Wydaje mi się, że można krytykować Elżbietę, gdyby nie znaczący fakt. Mianowicie taki, że w tamtych czasach kobiety nie rządziły. Ich najważniejszym i głównym zadaniem było wydanie na świat męskiego potomka oraz stanie u boku męża w roli ozdoby. Nic ponadto. Jeśli były na tyle ambitne, aby rządzić, musiały robić to w "białych rękawiczkach". Tak, jak robiła to jej teściowa, kiedy jeszcze żył jej teść - cesarz Franciszek II. Elżbieta, jako dziecko, nie zdawała sobie sprawy z wielu rzeczy. Nie zapominajmy również, że gdy człowiek jest nastolatkiem, to wierzy w wielkie ideały. Miłość! Szczerość! Bycie sobą w każdej sytuacji bez względu na okoliczności. Elżbieta tak naprawdę była dzieckiem, kiedy została żoną cesarza. Dziś każdy oburzałby się, gdyby 17-letnie dziewczę wychodziło za mąż i kazano mu rządzić całymi narodami.
Tego właśnie brakowało mi w biografiach Elżbiety. Dogłębnej analizy jej prawdziwego życia, a nie legend, czy plotek, które o niej powstawały. Czytając jej biografię miałam wrażenie, że wielu historyków opierało się na plotkach.
Wiedeń nie cierpiał Elżbiety z bardzo wielu powodów. Jednym z nich był fakt, że jako cesarzowa miała obowiązek uczestniczyć w tzw. balach debiutantek, gdzie panny zostawały przedstawiane po raz pierwszy. TYLKO I WYŁĄCZNIE po takim przedstawieniu panna mogła wejść do towarzystwa, a to oznaczało, że stawała się uczestniczką "małżeńskiego rynku", czyli mogła wyjść za mąż. Elżbieta nie cierpiała tego, mówiła, że te bale przypominają jej targ dla koni. I uciekała. A bez jej obecności prezentacja młodej panny nie mogła być dokonana. A skoro nie była dokonana - panna nie wchodziła na małżeński rynek. Jeśli tak zdarzało się przez kilka lat z rzędu, panna tkwiła w domu i nie mogła wyjść za mąż. W tamtych czasach jeśli kobieta nie miała męża - nie miała nic. Jeśli ktoś w domu miał córkę "na wydaniu", której nie mógł wydać, bo cesarzowa "miała kaprys" i nie pokazała się na balu... Nic dziwnego, że arystokracja Wiednia nienawidziła Elżbiety. Oburzano się nie tyle na to, że córki nie wychodziły za mąż, lecz na to, że Elżbieta zrywała z wielowiekową, uświęconą tradycją.
Elżbieta zrywała z wieloma zwyczajami, była, jak na swoje czasy kobietą bardzo niezależną, zbuntowaną, może nawet wojowniczą. Być może dlatego tak upodobała sobie Węgrów?
Nie wiem, czy była dobrą żoną i matką. Na pewno nie była najlepszą teściową, skoro mówiła o swojej synowej " ta gruba krowa". Nie było to ani miłe, ani uprzejme. Niemniej jednak nie znamy kontekstu jej postępowania. Tak, jak nie znamy wielu innych okoliczności jej życia.
Historycy bardzo niewiele wiedzą o prawdziwym życiu cesarzowej Elżbiety na dworze. Jak niewiele muszą mieć mocnych dowodów, skoro spierają się nawet o to, jak naprawdę była nazywana Elżbieta - Sissi, czy LISSI? Patrząc na jej podpis nawet trudno tego dociec.
Pozdrawiam.
Kajka
Tekst powyzszy raczej slaby i plotkarski, ale jakze wspaniale jest czytac te komentarze osobiste! jestem w pelni usatysfakcjonowana poziomem (wiekszosci) wypowiedzi...
OdpowiedzUsuńa gdzie te plotki?
UsuńAutorka tekstu chyba nie lubi kobiet, a szczególnie takich o bardziej samodzielnych poglądach. Nie każda kobieta musi być od razu matką Polką. Co do przytoczonych przez Panią źródeł to może powinna Pani napisać o Franciszku, skoro to jemu poświęciła Pani więcej pozycji. Jeśli chodzi o przytoczone filmy to są one dokładną odwrotnością tych cukierkowych, stąd mój osąd że nie należy również traktować ich jako prawdziwe źródło wiedzy. Za dużo ciekawszy uważam tekst Kajki. Jeszcze wracając do oskarżeń autorki, że była złą matką i żoną...no cóż nie każda kobieta jest stworzona do małżeństwa...a z tego co czytałam to Franciszek był twardo stapajacym po ziemi człowiekiem, nastawionym tylko na jeden punkt jakim była polityka i zbrojenie. Może oni po prostu do siebie nie pasowali. Ona lubiła cztac- on szczycił się tym że nie przeczytał żadnej książki...ale może autorka tekstu niech się wypowie bardziej o Franciszku, bo wie o nim z trzech książek które o nim przeczytała...
OdpowiedzUsuńCo do filmów polecam autorce jeszcze "Lissi na lodzie"...
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog, z chęcią przeczytałam komentarze, dowiedziałam się dużo więcej o losach Sissi.
OdpowiedzUsuńHistoria lubi zaskakiwać, oglądałam wczoraj film na tvp1 Sissi z roku 2009 i muszę przyznać, zaskoczyło mnie parę faktów z jej życia. Jeżeli chodzi o grę aktorską, scenografię i kostiumy to wolę film z udziałem Romy Schneider.. z roku 1955.... tutaj można oglądnąć http://www.cda.pl/video/171381a5/Sisi-2009-cz2-Lektor-Pl pozdrawiam serdecznie;)
KSIĘZNA DIANA BYŁA WIELKA NIE DLA TEGO ZE BYLA PRUŻNA DLATEGO ZE ODWIEDZAŁA KRAJE STRASZNIE UBOGIE A ŻE MIAŁA TAKIE MAŁE WARIACJE HMM CÓZ NIE KAZDY JEST CESARZOWA W TAK KRUTKIM WIEKU CHODZ MAM WRAŻENIE OBIECIE WŁADZY W TAKIM KRÓTKIM WIEKU TO JEST NAJSTRASZNIEJSZE I TAK SISI SIE POTOCZONO ODEBRANO JEJ MŁODOSĆ I DANO JEJ SZTYWNE OBOWIAZKI Z RODEM 40 LATKA MÓSIAŁA SIĘ PRZYSTOSOWAĆ A KIEDY NIE MA OGNIWA MIŁOSCI NIE MA CZUŁA SIE SAMA NIKT JĄ NIE SPIERAŁ DLA MNIE I DIANA JAK SISI TO BYŁY KOBIEY DOBRE ALE I NIE SZCZEŚLIWE UWIĘZIONE W SZPONAR SZTYWNOSCI I ICH TO PRZERAZIŁO
OdpowiedzUsuńCO ZA DNO - CAŁA TA PSEUDO DYSKUSJA PSEUDO ZNAWCÓW HISTORII ELŻBIETY. TYLKO JEDEN KOMENTARZ SENSOWNY - TEN O ZAZDROŚCI BLOGERKI. PO RAZ KOLEJNY ZASTANAWIAM SIĘ, SKĄD W LUDZIACH POKROJU AUTORKI BLOGA TAKIE WIELKIE PRZEKONANIE, ŻE MAJĄ COŚ CIEKAWEGO DO POWIEDZENIA, PODCZAS GDY TAK NAPRRAWDĘ ZALEWAJĄ INTERNET JAKIMIŚ OSOBISTYMI FRUSTRACJAMI. tO, ŻE KTOŚ COŚ PRZECZYTAŁ JESZCZE NIE OZNACZA, ŻE TO ZROZUMIAŁ.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM GORĄCO BLOGERKĘ I JEJ WSZYSTKIE FANKI I FANÓW. DZIĘKI TAKIM SKROBANINOM, JAK WASZE, OMIJAM WSZYSTKIE BLOGI BARDZO SZEROKIM ŁUKIEM. TUTAJ TRAFIŁAM PRZYPADKOWO, NO CÓŻ, PISZECIE TAKIE BZDURY (AUSTROWĘGRY I ICH AUTONOMIA TO PRZECIEŻ NIC WAŻNEGO,MOŻNA BY POMYŚLEĆ, ŻE W HISTORII CO CHWILA POJAWIAŁY SIĘ KOBIETY, KTÓRE POMAGAŁY ODZYSKIWAĆ WOLNOŚĆ CAŁYM NARODOM), ŻE NIE WYTRZYMAŁAM I KOMENTUJĘ. SZCZERZE ZAZDROSZCZĘ WAM DOBREGO SAMOPOCZUCIA NA TEMAT WŁASNEGO INTELEKTU. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NA "BLOGOWEJ" DRODZE POGŁĘBIANIA, POŻAL SIĘ BOŻE, WIEDZY!
Tak, pewnie,że autonomia Węgier to nic ważnego. Właściwie, to my wszyscy moglibyśmy po prostu żyć w Galicji. Po co nam było Królestwo Polskie?
UsuńIle jadu w tym tekscie, jak można tak nie nawidzić ludzi. Blogowiczce chodziło chyba tylko o wzbudzenie ciekawości tytułem. Droga autorko ludzie są różni i należy to szanować!
OdpowiedzUsuńNie jestem historykiem, więc w dyskusje nie będę się wdawać. Nie czytałam też żadnej biografii Sissi. Jej postać znam z dwóch filmów oraz... serialu animowanego (który w ogromnym stopniu zmienił historię, pochodzenie bohaterów wzorowanych na postaciach historycznych, ale jednocześnie ciekawie, całkiem realistycznie ukazał realia i problemy epoki). Każda z tych trzech historii przedstawiała księżną inaczej. Pamiętam, że jako gimnazjalistka, gdy obejrzałam film aktorski, byłam zdziwiona, że w rzeczywistości wredna Helena z animacji była miłą, starszą siostrą Sissi.
OdpowiedzUsuńZe względu na te różne ujęcia postaci, nigdy nie miałam o Sissi wyrobionego zdania. Ale przedstawiano ją jako bohaterkę pozytywną.
Jakiś czas temu, natrafiłam na dwa artykuły o księżnej, w gazetach popularnonaukowych ("Świat Wiedzy Historia" i chyba National Geographic). Dopiero one przybliżyły mi historyczną, rzeczywistą księżną. Żaden z artykułów nie przedstawiał Sissi w negatywnym świetle (jeden był neutralny, drugi traktował o Sissi dość pozytywnie - jako niezrozumianej buntowniczce), a mimo to miałam przemyślenia podobne do autorki bloga.
Sissi zrobiła wiele dla Węgier, tego się nie da zaprzeczyć, ale jako osoba wydała mi się bardzo antypatyczna.
Muszę przyznać, że wizerunek Sissi jest mocno wyidealizowany, jednakże nie można jej całkowicie potępić. Owszem nie spełniła swojej roli jako, żona, matka i cesarzowa, jednakże trzeba wziąć poprawkę na kilka faktów z jej dzieciństwa i pierwszych lat życia w małżeństwie.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim do życia na dworze została wychowana tylko jej starsza siostra Helena, natomiast wychowaniem Elżbiety nikt się nie przejmował. Nie była głupia, jednakże nikt nie wszczepił w niej odpowiednich zasad panujących na dworze oraz zamiłowania do polityki.
Kiedy cesarz się jej oświadczył, oczywiście powiedziała tak, ile współczesnych jej kobiet potrafiłoby się oprzeć oświadczynom cesarza? Ile kobiet (nawet obecnie żyjących) przed przyjęciem oświadczyn jakiegoś władcy przeanalizowałoby swoje życie, zastanowiłoby się, czy mają odpowiednie przygotowanie (również psychiczne) do podjęcia roli osoby panującej, znajdującej się pod nieustannym obstrzałem opinii publicznej? Ile zastanowiłoby się, czy kochają owego władcę na tyle by znieść wszystkie intrygi i całe życie dworskie, które wbrew temu, co się wydaje, sielanką nie jest?. Niewiele. Większość nawet by o tym nie pomyślała, a reszta doszłaby do wniosku, że jakoś to będzie. Skoro nawet obecnie, kiedy kobieta uznawana jest za człowieka, a nie własność mężczyzny, panie nie potrafiłyby odmówić cesarzowi, to co dopiero w tamtych czasach? Uważam, że największy błąd popełnił Franciszek Józef oświadczając się nie Helenie, tylko Elżbiecie. No cóż, zakochał się i nie przemyślał sytuacji, a poza tym nie przyszło mu do głowy, że jego przyszła żona, będąc kobietą, może się nie dostosować. Żadne z nich nie pomyślało, że to małżeństwo, zawarte z miłości, może się skończyć tragicznie dla nich obydwojga właśnie dlatego, że jest z miłości, a nie z rozsądku.
Czy fakt, że Sissi była oziębła w małżeńskim łożu, to coś nienormalnego w tamtych czasach? No cóż, podobnie jak fakt, że normalnym było, iż dziewczęta wychodziły wtedy za mąż jako nastolatki, normalnym, było, że po urodzeniu dziedzica podsuwały mężom kochanki. Wiemy, że Franciszek Józef kochał żonę, nie wiemy za to czy był namiętnym kochankiem, czy potrafił rozbudzić swoją młodziutką żonę. Może wchodził do łóżka, robił sobie dobrze i zasypiał? Podobno był stanowczym i twardo stąpającym po ziemi człowiekiem. Może był przyzwyczajony do doświadczonych kochanek i zraził niedoświadczoną żonę? Do tej pory są mężczyźni, którzy nie przejmują się przyjemnością kobiet, mało tego dobierają się do nich "na sucho" powodując ból. Czasem jedno nieudane zbliżenie potrafi zepsuć wszystko. Czy wiemy, kiedy Sissi dojrzała seksualnie? Niektóre dziewczęta potrzebują na to więcej czasu, a skoro Elżbieta rozkwitła dopiero po urodzeniu dzieci, to może właśnie potrzebowała tego czasu więcej?
Trzecia sprawa- teściowa- od zarania dziejów przekleństwo synowych. Do tej pory potrafią rozbić niejedno całkiem udane małżeństwo. Arcyksiężna Zofia była od początku przeciwna Elżbiecie, a była w pełni dojrzałą emocjonalnie kobietą, która od lat żyła wśród dworskich intryg. Jak miała sobie z nią poradzić młodziutka dziewczyna wychowywana prawie samopas? Nawet jeśli cesarz był zakochany w żonie, to i z matką łączyły go silne więzi. Młoda dziewczyna dopiero z czasem mogła nauczyć się wpływu na zakochanego męża, ale wtedy było już za późno- teściowa rządziła na dworze, a nawet wychowywała jej dzieci.
Podsumowując- silniejsza psychicznie i bardziej dojrzała kobieta, umiejąca wykorzystać swoje walory prawdopodobnie stałaby się cesarzową wszech czasów. Franciszek Józef mógł kochać Elżbietę, ale powinien był się ożenić z odpowiednio przygotowaną do roli cesarzowej kobietą.
W historii można znaleźć więcej przykładów kobiet, które zostały żonami władców bez uprzedniego przygotowania, a żadna z historii, które znam, nie zakończyła się dobrze. Najtragiczniejszą z nich jest historia potępianej przez wszystkich królowej Francji- Marii Antoniny, która o tym jak wygląda życie dowiedziała się dopiero w więzieniu i dopiero tam dojrzała.
Jako autorka powyższego komentarza dodam, że nie potępiam Sissi jak autorka bloga, ale podobnie jak Andromeda nie rozumiem tak silnego wyidealizowania postaci cesarzowej Elżbiety, charakterystycznego raczej dla czasów epoki romantyzmu. Co do tego ile się o niej pisze- była cesarzową, a nie Elżbietą z Psiej Wólki, a analizowanie jej życia przyczyniło się pewno do obrony kilku doktoratów i habilitacji wśród historyków.
UsuńEwa
Bardzo dziękuję za ten wyważony i przemyślany komentarz. Z takim zdaniem odrębnym zgodzi się nawet najbardziej zapiekły krytyk Sissi.
UsuńSerdecznie pozdrawiam!
W zasadzie to zgadzam się zarówno z Tobą Andromedo jak i z czytelniczkami.
OdpowiedzUsuńBo prawda jest taka, że Sissi była zakochana w sobie i bardzo dbała o swój wygląd. Nie brakowało jej inteligencji w typowym znaczeniu tego słowa. Szybko się uczyła, temu nie można zaprzeczyć. Raczej brakowało jej empatii. I mimo, że na pewno nie było jej łatwo tak szybko zmienić styl życia z sielskiego na typowo dworskie, to przez smutek i tęsknotę za domem zaniedbywała potrzeby swojego męża i dzieci. Jeśli o nie chodzi to Franciszek podobno (mimo całej swojej miłości do Sissi) chciał by wychowała je jego matka. Choć aż dziwne, iż cesarzowa nie chciała o nie walczyć aż do skutku.
Sama nie wiem co o niej myśleć. Z jednej strony jest mi jej trochę żal, ale mimo wszystko odzywa się zdrowy rozsądek mówiący o jej lekkomyślności i zbytnim zapatrzeniu w oderwanie się od rzeczywistości.
Pozdrawiam cieplutko! (Magda)
Tyle wszędzie narzekania na okrucieństwo arcyksiężnej Zofii, ale Sissi też nie popisała się jako teściowa, jej obrzydliwe zachowanie wobec biednej Stefanii było poniżej wszelkiej krytyki :/
UsuńZgadzam się i z autorką i z czytelniczkami. I sądzę, że tak jak w przypadku innych osobistości historycznych ciężko stwierdzić jakie były naprawdę, bo patrzymy na to przez pryzmat naszych czasów. Każdy biograf przedstawia tak naprawdę jej życie trochę pod wpływem własnej subiektywnej oceny, szczególnie, że w historii nie ma rzeczy pewnych. To, że postacie takie jak cesarzowa Elżbieta wzbudzają kontrowersje dobrze świadczy o ludziach, bo oznacza, że mamy własne zdanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! (Maja)
Haha, nigdy bym nie sądziła, że tekst o postaci historycznej może wywołać taką dyskusję i takie komentarze, pełne głupoty, jadu, a także błędów ortograficznych. Jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam nieanonimowo.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Sisi była niedoswiadczona i krzywdzone przez swój los. Odebrano jej w młodym wieku wolność. Tak samo odebrano jej dzieci. Z perspektywy matki uważam ze sisi zgubiła to ze odebrano jej dzieci i śmierć maleńkiej ksiezniczki Zofi. Popadla w depresję co nawet w dzisiejszych czasach się zdaza a co gorsza w dzisuejszych czasach depresja powoduje smierc wlasnego dziecka przez zaniedbanie. Sisi byla kobieta ktirej nigdy nie dopuszczano do wladzy hak i politycznej, tak tez nue mogla decydowac o losach wlasnych dzieci. Zostala ruina doprowadzona przez cesarstwo do ktorego weszla. A czwórki dzieci tylko 1 mogła wychować i to właśnie dziecko było szczęśliwe w życiu. Są różne poglądy na temat sisi i jej panowania, którego można powiedzieć nie było. Była tylko ozdobą cesarstwa.
OdpowiedzUsuńZazdrość, rzecz ludzka, autorze :) Ale można by z nią powalczyć ;)
OdpowiedzUsuńNIe mogla byc fatalna matka, ona nie mogla byc matka, bo nie miala wplywu na dzieci. takie czasy. Za to ostatniego szkraba wychowywala i sprawdzila sie jako matka.
OdpowiedzUsuńSurowo ja oceniasz ale chyba nie probujesz szukac dlaczego, co bylo tego powodem. Kobieta nie miala latwego zycia. jako 16 latka zostala zamknieta w klatce, moze zlotej ale klatce. Jej zycie to nie sielanka, trzeba tylko glebiej luknac, poza pieknymi obrazami i sukniami.
Kasa i pozycja to nie wszystko.
Wspaniały blog :) Gratuluję Ci :) Patrzę na niego z perspektywy historyka i zgadzam się z Tobą w stu procentach. Ukończyłam najpierw filologię polską, gdzie miałam przyjemność zagłębiać się w literaturę a teraz historia. Jakże cierpię, gdy właśnie dzieje się to co Ciebie również zatrwożyło. Historycy bazują na faktach, robią bilans życia danej postaci i koniec. Nie ma tu poznania człowieka, próby zgłębienia jego psychiki, motywów nim kierujących. Cieszę się, że ktoś na to zwrócił uwagę i że robi to w tak wspaniały sposób :) Mam ogromną ochotę przeczytać Twoją książkę i w najbliższym czasie mam zamiar ją zakupić :) No i oczywiście swoimi wrażeniami podzielę się z czytelnikami mojego bloga :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tę opinię. Mam wrażenie, że wiele z nas - kobiet - myśli podobnie, szkoda tylko, że jakos wciąż nie możemy szerzej sie przebić z własną wizją historii. Niedawno była wielka dyskusja na ten temat wśród brytyjskich historyczek i historyków, mówiono o braku kobiecego spojrzenia na historię, narzekano, ale jak zwykle na gadaniu sie skończyło :) Nasz punkt widzenia wciąż wydaje się mniej istotny, a może po prostu czekamy na utalentowaną narratorkę, która potrafiłaby zrobić to doskonale?
UsuńKochana Andromedo! Czytam Twego bloga już ładny kawał czasu, zachwycają się nim równiez moje koleżanki i dorosłe córki. W tym artykule wyraziłaś tez moje nastawienie i do Sissi i do Diany. Oczywiście, było im obu trudno, ale... której jest łatwo? Zastanówmy się natomiast, co by było, gdyby na miejscu Elżbiety była Zofia Anhalt-Zerbst czyli późniejsza Katarzyna Wielka? Ona też nie spodziewała się absolutnie losu, jaki jej wyznaczyła historia, też miała bardzo trudną, apodyktyczną teściową, ktora również zabrała jej dzieci, a na dodatek dwór, na który trafiła był dużo brutalniejszy. I na pewno nie było śladu miłości czy choćby sympatii w jej małżeńskim stadle! Ale ona umiała dojrzeć, wykorzystać swoje atuty, rozwinąć się jako człowiek i jako polityk. Moim zdaniem Sissi nie wystarczyło inteligencji lub/i sprytu i uporu do walki o wpływy. Łatwiej było się zająć sobą i robić to, co lubiła, niż zmierzyć się z dworskimi intrygami, zdobywać sobie przychylność dworaków i tworzyć swoją koterię.
OdpowiedzUsuńOj, dodam jeszcze, że absolutnie nie jestem fanką carycy Katarzyny, trudno ją nam Polakom lubić, ale nie można zaprzeczyć rozwojowi jej osobowości i dokonaniom jako polityka i władcy.
Uwielbiam Twojego bloga, podziwiam Twoją erudycję, cieszę się, jak widzę nowy wpis - cudownie, że będę mogła miec Twoją książkę! A przy okazji - może poswięciłabyś trochę uwagi osobie niekonwencjonalnej, uczonej a jednocześnie skandalistce - Marii Skłodowskiej-Curie?
Pozdrawiam serdecznie - a na brak kultury dyskusji interlokutorów po prostu się uśmiechnij i spuść dobrotliwą zasłonę zapomnienia... ;)))) Anka Szczecin
Nie zgadzam się. Sissi stała się zimna już po śmierci jej córki Zofii. Przez żałobę odsunęła się od Walerii.Franciszek Józef był człowiekiem zimnym i bez wyobraźni co czyniło go przeciwieństwem żony. Poza tym miał wiele kochanek i nieślubnych dzieci że brak żony my nie przeszkadzał. Samą Elżbietę podejrzewa się o romans z Hrabią Andrasym .
OdpowiedzUsuńJedna z jej córek zmarła bo Sissi zabrała ja w podróż na Węgry. A dziecko było wtedy chore. Kolejna córkę w swojej "poezji" nazywała maciora, a synową tłustym wielbłądem, naśmirwała się z jej strojów...
UsuńPo ktores wizycie w Austrii zaczelam przegladac filmy dokumentalne na temat historii tegi kraju i tak trafilam na Sissi. Przy calym stonowaniu Austrii ta postac wydala mi sie fascynujaca.
OdpowiedzUsuńMysle, ze zalinkowany po polsku dokument troche rzuca swiatlo na kobiete wymykajaca sie z dworu zeby niesc pomoc, sportmenke dbajaca o cialo, wychowana w szcesliwej rodzinie.
https://www.youtube.com/watch?v=de_zxSiNlKI
a najwieksza zasluga Diany byla walka przeciwko minom przeciwpiechotnym ( chyba tak sie nazywaja te miny). Bynajmniej Diana w swojej dzialalnosci charytatywnej nie byla glupiutka gaska.
OdpowiedzUsuńAutorka tekstu krytykuje u Sisi cechy, które sama ujawnia u siebie samej pisząc ten tekst, a mianowicie zupełny brak jakiejkowiek emptaii. Przykro się czyta ten tekst, bo jest pełen negatywnych emocji. Żałuję, że na niego trafiłam, bo popsuł mi tylko humor.
OdpowiedzUsuńPoza tym myli Pani spryt i wyrachowanie z inteligencją. Uważam, że Sisi była inteligentna i miała wiele talentów, tylko nie takie, jakie Pani chciałaby w niej widzieć.
OdpowiedzUsuńDobra rada: Andromedo zajmij się gotowaniem albo modą ponieważ zagadnienia historyczne cie przerosły ! Te wypociny to DYLETANCTWO i plotki z magla nie badania historyczne.
OdpowiedzUsuńUśmiech (politowania) Andromedo...jakimż to cudem prowadzisz bloga o kobietach w historii, jak na to wpadłaś, zastanawiam się? Nie znosisz osób o których piszesz. Wszystko tu mamy - nienawiść, zawiść...wyłazi bardzo zakompleksiona, niezbyt ładna (? schowana za blogiem) niedouczona osoba. Na pewno kobieta. Nikt tak nie potrafi nienawidzić kobiet, jak inna kobieta, która im czegoś zazdrości. Faktycznie - zgadzam się z powyższym komentarzem - zajmij się czym innym, może być i gotowanie :), byleby nie historią.
OdpowiedzUsuń"Wnętrze Sissi było o niebo mniej atrakcyjne niż jej powierzchowność". Droga autorko powyższych wypocin: Żeby poznać człowieka, trzeba z nim worek soli zjeść - to takie mądre przysłowie. Otóż wysiliłaś się miła Pani, by pewnie zdławić własne kompleksy, wszak ani to recenzja obejrzanych przez Ciebie filmików, ani (o zgrozo!) przemyślenia historyczne. Więcej staranności....choć to tylko internet.
OdpowiedzUsuńpodobno Sisi to ukochana księżniczka idiotek
OdpowiedzUsuńoj prawda
Świetny tekst, podsyłałam go jakiś czas temu koleżankom. To jest właśnie to! Dziwne idolki mentalnych panienek (bo czasem mogą być zaawansowane wiekiem) typu Sisi, Diana czy Anna Boleyn. A jak się im przyjrzeć nieco bliżej, to po prostu żałość. Nie znosiłam Diany i nie widziałam niczego niestosownego w reakcji królowej Elżbiety po jej śmierci. Dokładnie tak: te panie są przereklamowane! A jest mnóstwo innych, naprawdę ciekawych i nieszablonowych. Te się niczym pozytywnym nie wyróżniały poza kompletną niedojrzałością (choćby do oczywistych obowiązków), nadętym wyobrażeniem o sobie, a pustą główką, rozwydrzeniem i udawaniem ofiar. Fu!
OdpowiedzUsuńSmutne czytać takie słowa o księżnej Dianie. Oprócz bycia bohaterką tabloidów, zrobiła wiele dobrego, ale po co o tym pisać, to niemedialne prawda?
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący tekst. :) Osobiście nie potępiam Sisi, jest ciekawą postacią, jednak ta kobieta miała wiele wad i po prostu przegrała na wszystkich frontach (poza urodą oczywiście), a mimo to sporo ludzi ją idealizuje.
OdpowiedzUsuńMoże zrobiłabyś coś podobnego np. o Annie Boleyn, bo ona też jest strasznie przereklamowaną postacią.
W pełni zgadzam się z Twoją opinią dotyczącą zarówno Sisi jak i "księżnej" Diany,jest jeszcze jedna gloryfikowana postać historyczna które za którą nie przepadam mianowicie Maria I Stuart.
OdpowiedzUsuńPrawda, Marię Stuart bardzo często się idealizuje, ale w angielskiej historii jest sporo przereklamowanych postaci. Choćby taka Elżbieta I, którą niestety nadal uważa się za wielką władczynię, a prawda jest taka, że ta kobieta po prostu miała więcej szczęścia niż rozumu.
UsuńKobiety były, są i będą siłą napędową dziejów ludzkości. Szczególnie panujące. Lubiane lub też nie. O nich się pisało, pisze i będzie pisało. Te słynące z urody najczęściej są oceniane przez pryzmat wyglądu. No chyba, że zbrzydną, wtedy opinia potraktuje je bardziej na serio;)
OdpowiedzUsuńElżbieta ze swoim usposobieniem raczej nie nadawała się na cesarzową. Gdyby została księżną jednego z niemieckich księstewek, byłaby szczęśliwa i spełniona jako kobieta. Myślę, że nie tylko etykieta dworska, ale i poczucie, że ubogiej krewnej trafił się jeden z najznamienitszych tronów Europy, ją przerastało, dlatego uciekła w przesadną dbałość o wygląd. To był jej atut. Tak też robią osoby niepewne. Chcą być podziwiane, perfekcyjne. Nie mogąc samodzielnie wychowywać dzieci, zmęczona sytuacją na wiedeńskim dworze, swą uwagę skierowała na Węgry, więc jakieś ambicje polityczne miała. Zaczęła podróżować po Europie. Jej dolegliwości miały podłoże psycho-somatyczne. Chyba aż tak wyzutą z uczuć macierzyńskich nie była, skoro po śmierci syna ubierała się tylko na czarno. Z małżonkiem, mimo że fizycznie piękni, nie tworzyli udanego małżeństwa. Obdarzona temperamentem i kochająca wolność Sissi oraz hołdujący konwenansom, wychowany na dobrego żołnierza cesarstwa Franzi. Może gdyby nie ciężar korony, wpływ osób trzecich i, mimo wszystko, obyczajowość epoki, byłoby inaczej...
Sissi nie była ubogą krewną. Jej teściowa Zofia i matka Sissi to rodzone siostry...
UsuńCóż, przeczytałam twój artykuł - bardzo mi się spodobał! Bolało mnie na wielu blogach przedstawianie Sisi jako nieszczęsnej ofiary losu, wrażliwej młodej panience wepchniętej w szpony wiedeńskiego dworu. Co do jej zasług w polityce - przekonała swojego męża do Węgier, bo Węgrów kochała - tyle w temacie. Zrobiła to, bo lubiła Węgrów.
OdpowiedzUsuńCo do przedstawienia Sisi - zgadzam się w większości! Sama ją za taką uważam, choć brakuje mi tutaj nieco jakiegoś... Pozytywnego akcentu? Wydaje mi się, że nikt nie może być całkowicie zły, mieć jedynie złe cechy charakteru. Mimo wszystko bardzo mi się ten wpis spodobał i zostanę na dłużej!
Gdyby Sissi żyła dziś, jeździlaby drogimi sportowymi autami,(odpowiednik dawnych koni),spędzała czas na zakupach (odpowiednik dawnego spędzania czasu na łonie natury), czytała ksiazki Fantasy (tak postrzegano dawniej Szekspira), nauczyłaby się języka elfów(i elficki i starożytny grecki,ktorego Sissi się nauczyła są w równym stopniu mało komunikatywne), pisałaby teksty dla muzyków disco polo,(bo mniej więcej takie rymowanki pisała nazywając je poezją),roztrwanialaby majątek na nowe wille, podrozowalaby i narzekała, że nikt jej nie rozumie. Pragnę zaznaczyć że byłaby dziś tak jak i była kiedyś,drugą najważniejszą głową państwa.
OdpowiedzUsuńO ile historii Sisi dobrze nie znam,o tyle z oceną Diany nie mogę się zgodzić. Diana może nie była orłem intelektu, ale była kobietą sprytna i obdarzona nieprawdopodobna siłą. Młodziutka dziewczyna, a udźwignęła rolę reprezentantki rodziny królewskiej, żony i matki, zmagając się z traumami, bulimia, zdradami męża. W takich warunkach potrafiła zaprezentować się tak, by stać się ikoną. Miała też na tyle siły, by wyzwolić się z toksycznego małżeństwa i chorej rodziny, by stanąć na własnych nogach, pokazac swoją urode, wspaniale zająć się synami. Do tego dochodzi działalność charytatywna - nie wystarczyło jej przecinanie wstęg. Chciała coś robić naprawdę i robila. Wystarczy posłuchać, jak swoimi gestami przełamała tabu wokół wirusa HIV. Jak walczyła o zniesienie min przeciwpiechotnych. A że nie była idealna? A któż jest? Jednak niedocenianie Diany jest wielkim błędem
OdpowiedzUsuńZgadzam się - porównywanie Sissi z Dianą jest dość dużym nieporozumieniem. Podobnie jak obecnie niektórzy robią to z Dianą i Meghan.
UsuńCoś mi się wydaje, że atykuł pisała jakaś zakompleksiona kobieta. Sama pewnie wydaje się sobie że jest lepsza i lepiej nadaje się na cesarzową i na to by ją historia wychwalała, a nie tę nic nie wartą krowę, Elżbietę Bawarską.
OdpowiedzUsuńZimna, oschła i kupiona głównie na sobie kobieta. Sissi nie tylko za własnymi dziećmi, ale nawet za wnukami nie przepadała. Po narodzinach swojej wnuczki napisała – „Dziecko Gizeli jest potwornie brzydkie, ale bardzo żywe i zupełnie do niej podobne”. Elżbieta zdawała się osobą wyniosłą i egocentryczną, zapatrzoną w siebie i czubek własnego nosa. Nie podołała roli cesarzowej, żony ani matki. Wszystko to zostało przyćmione przez jej piękno i grację oraz nie przeszkodziło w budowaniu jej kultu, który trwa w Wiedniu do dziś.
OdpowiedzUsuńNo głupi był facet, który się kierował podnietą, a nie dobrem cesarstwa i zamiast wybrać kobietę, która się najlepiej nadawała na cesarzową, wybrał najładniejszą. Coś jak Brad Pitt, który wybrał na matkę dzieci zaraczoną, chorą psychicznie kobietę z zaburzeniami osobowości. No ale zwierzątka się nie kierują rozumem tylko zwierzątkowym instynktem. I takie zero było cesarzem. Miodzio.
OdpowiedzUsuń