Dziewczyna Gibsona mała to coś, co wyróżniało ją z tłumu eleganckich dam przełomu XIX i XX wieku. Była jak lalka Barbie swoich czasów - wyższa niż przeciętna kobieta, bardzo szczupła, za to z obfitym biustem i krągłymi biodrami. Jej doskonale uszyte, eleganckie suknie pozbawione były turniur, nadmiaru kokard, falban i koronek, aby nic nie psuło nienagannej linii sylwetki, ściśniętej gorsetem w idealne S. Wieńczyła ją zgrabna główka osadzona na długiej szyi i ozdobiona spiętrzonym wodospadem loków.
Czy można się dziwić, ze dziewczyna Gibsona szybko stała się ideałem kobiet? Zwariowały na jej punkcie, tak jak my na punkcie Barbie. Wszystkie starały się kopiować jej styl, strój, gesty, a przede wszystkim fryzurę. Zapuszczały loki, a jeśli natura poskąpiła im bujnych splotów, kupowały peruki, wsuwały wałki, dopinały treski. Wzór miały stale pod ręką, bo wizerunki kudłatej panny stały się wszechobecne:
Pojawiały się na okładkach magazynów (powyżej; w środku "Cosmo" z 1910 roku), na kartkach pocztowych i w reklamach, a z czasem także na spodkach, popielniczkach, poduszkach i obrusach, na pokrowcach krzeseł i stojakach na parasole, czyli wszędzie tam, gdzie tylko mogło spocząć damskie spojrzenie. Dziś mówi się wręcz, że był to pierwszy, masowy ideał kobiecego piękna.
Wizerunku swojej panny Charles Gibson nie wysnuł tak całkowicie z męskich marzeń o kobiecie idealnej. Inspiracją były dla niego cztery jak najbardziej realne panie. Na początek dwie śliczne Amerykanki, siostry Irene i Nancy Langhorn. Pierwsza z nich, Irene, była żoną Gibsona, i to ją mąż rysował na początku.
Charles Dana Gibson i jego żona Irene |
Lady Nancy Astor, ambitna i piękna |
Evelyn Nesbit, śliczna jak z obrazka |
Camille Clifford, idealna dziewczyna Gibsona |
Dlatego na koniec część praktyczna, czyli instrukcja zwinięcia słynnego gibsonowskiego koka. To wcale nie takie trudne, a jeśli macie szczęście być posiadaczkami długich loków, efekt będzie piorunujący!
Klasyczna dziewczyna Gibsona ma kręcone włosy, ale i dla tych, które nie chcą używać lokówki, też coś znalazłam - równie efektowny gibsonowski kok zwinięty z prostych włosów. Dobrej zabawy!
Andromedo, dzięki, dzięki. Wiesz, jak wyciągnąć z historii coś, co spodoba się współczesnej dziewczynie!
OdpowiedzUsuńLuizo, to właśnie jest historia, ona może się nam podobać, bo opowiada o kobietach takich jak my. Trochę mniej wygodnie ubranych i trochę gorzej traktowanych, ale to właśnie sprawia, że jest taka ciekawa! Cieszę się, że tu zaglądasz.
Usuń:D uwielbiam Twojego bloga, zaczytuję się w nim już od dłuższego czasu, bardo ciekawe i inspirujące historie się na nim pojawiają :)
OdpowiedzUsuńOstatnio również zaczęłam cykl o kobietach, tak wiele jest ciekawych historii a tak mało osób je opowiada, że postanowiłam i ja spróbować :)
Ach! Jak się cieszę, że mogłam być dla kogoś inspiracją! Querida, myślę tak, jak samo jak Ty, za mało mówi się o kobietach w historii, im nas będzie więcej, tym lepiej! Będę zaglądać na Twojego bloga, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJestem dziewczyną Gibsona!;)
OdpowiedzUsuńI prowadzisz urocze blogi, które uwielbiam oglądać. Fajnie, że trochę nas jest!
UsuńAndromedo, przyszłam znów Ci słodzić :) Twój blog to miejsce z niezwykłym klimatem i czuję się tu bardzo dobrze. Pozdrawiam Cię i czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię słodkości! Zapraszam nieustająco!
UsuńI znowu cudny wpis, dzięki:)
OdpowiedzUsuńTen z prostych zaraz wypróbowałam, ale trzeba mieć z pięć razy więcej włosów, żeby wyszedł taki fajny:)
Super! Cieszę się, że ktoś czujnie testuje!
UsuńChyba zainspirowaliście wspólnie z Gibsonem moją sylwestrową fryzurę ;p Jak zawsze ciekawy wpis :)
OdpowiedzUsuńeczytelniczka
Bardzo nam miło. Kłaniamy się oboje i życzymy udanego balu. My zamierzamy puszczać fajerwerki!
UsuńJest spokojne niedzielne popoludnie - przeczytalam kilka ostatnich postow, poniewaz gdzies po drodze "zagubilam" Twoj swietny blog, za pierwszym razem kiedy go odkrylam - przeczytalam prawie calosc :) nie moglam odejsc aby nie przeczytac kolejnego posta i kolejnego ... :) anyway zainsirowana suuuper jak dla mnie Gibson's kok z prostych wlosow okazal sie rewelacja ... troszke sie pomeczylam na poczatku nim udalo mi sie go wogole tak ladnie utworzyc ale teraz jest ok i jestem happy, gdyby jeszcze moja talia chciala sie hmm ... zmniejszyc nooo ale to juz za duzo bym sobie zyczyla bo jesli chodzi o stroj to mniejszy problem bo uszyc zawsze mozna, prawda i zalozyc np: na bal lub imprezke aby zszokowac znajomych co nie ukrywam bardzo chetnie bym uczynila ale to mniej przyjemnie znioslabym docinki ;) ok bo pisze trosze nie do tematu jednak nie sposob mi pominac to o czym pomyslalam. Zostaje z Toba Dear Andromeda. Pozdrawiam cieplo z kraju pachnacego zywica i syropem klonowym.
OdpowiedzUsuńWyszedł Ci gibsonowski kok z prostych włosów? Cudownie! Parę osób tu się męczyło i efekty były raczej marne. Musisz mieć naprawdę wspaniałe włosy! I chyba nawet nie wiesz jak to dużo - talię zawsze można poprawić, z takimi włosami trzeba się urodzić! A docinki... cóż, wychodzą na ogół od tych, którzy sami są pełni kompleksów (a czasem zwykłej zazdrości). Najlepszego Roku w kraju pachnącym żywicą! A jak coś będzie nie tak, zaglądaj tu do nas, do domu!
UsuńDziekuje Andromeda! Od razu prostuje poniewaz nie mam wspanialych , bujnych wlosow - sa normalne z tym, ze do ulozenia gibsonowskiego koku uzylam pewnego triku z Edwardian era i zapewniam, ze kazda moze ulozyc z wiekszym lub mniejszym efektem. Teraz oddalam sie w swiat marzen i pozdrawiam z cieplej Mississauga.
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu kilka dni temu i już z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że UWIELBIAM :) hmmm... a czy lady Nancy Astor nie przypomina Wam z twarzy naszej Anji Rubik?? :)
OdpowiedzUsuń