![]() |
Giovanni Bellini, Toaleta młodej kobiety |
![]() |
Atropa belladonna (źródło: Wikipedia) |
Numer jeden zajmuje w tym zestawie atropa belladonna. Pod tą romantyczną nazwą kryją się czarne owoce wilczej jagody, jednej z najbardziej toksycznych roślin świata. Po łacinie bella donna znaczy piękna pani i nie bez powodu tak ją nazwano. Rafinowany wyciąg z czarnych jagód Rzymianki zakraplały do oczu. Ich źrenice wtedy się rozszerzały, nabierały blasku, oddech pogłębiał się i przyspieszał. Belladonna była skutecznym środkiem symulującym stan pobudzenia seksualnego, który każdej kobiecie dodaje magnetyzmu. Ale miało to swoją cenę. Długotrwałe stosowanie belladonny wywoływało trwałą ślepotę; sporadyczne - napady szału, halucynacje, zaburzenia mowy. A przypadkowe spożycie nierzadko kończyło się śmiercią.
Druga sławna trucizna niosąca piękno to arsen. Kobiety wschodu, gdzie w cenie było gładkie, pozbawione włosów ciało, stosowały do depilacji substancję zwaną rusma. Była to mieszanina żrącego wodorotlenku wapnia i orpimentu, pochodnej trującego arsenu. Połączona z wodą przypominała błoto o ostrym, gryzącym zapachu. Kobiety sułtańskich haremów zamykały się w łaźniach, gdzie grubą warstwą tego błota dokładnie pokrywały swoje ciała. Ta trująca maseczka, zeskrobana czy usunięta mokrą gąbką, zostawiała skórę gładką i wybieloną. Ale mogła na niej pozostać tylko przez dziesięć minut. I ani chwili dłużej! Po tym czasie żrąca substancja wywoływała bolesne oparzenia i brzydkie rany, pozostawiające blizny. Wiele wschodnich kobiet się tego nie ustrzegło, zważywszy, że obyczaj nakazywał im oczyszczać w ten sposób ciało co dwadzieścia jeden dni.
![]() |
Jean Leon Gerome, Kąpiel |
Pragnienie białej skóry, powszechne przez wieki, wypromowało kolejną truciznę - biały tlenek ołowiu. Zanim poznano i opisano jego toksyczne właściwości, stosowano go jako składnik pudru. Toksyczny ołów przez lata kumulował się w organizmach kobiet, powodując osłabienie organizmu, anemię, paraliże stawów.
No i był cynober, trująca szminka. Przez całe wieki damy malowały usta mieszaniną pszczelego wosku z cynobrem, czyli toksycznym siarczkiem rtęci. Były zabójczo piękne. Dosłownie.
![]() |
Gustave Leonard de Jonghe, Próżność |