wtorek, 12 czerwca 2012

Kornelio, siedź w domu!

Nie jest przyjemnie być młodszą siostrą, prawda, Kornelio? Zwłaszcza wtedy, kiedy przed Twoim bratem droga do kariery stoi otworem, kiedy jego wysyła się na uniwersytety i pozwala studiować to, co kocha, a Tobie pokazuje się figę. A przecież macie podobne talenty. On doskonale pisze, ty także; on zna matematykę, Ty jesteś w niej jeszcze lepsza; on opanował angielski, francuski, włoski, łacinę, ale Ty, choć rok młodsza, w niczym mu nie ustępowałaś.
Kornelia Goethe

Jednak zważ na różnice, Kornelio. On jest nie tylko starszy, jest także pierworodnym synem. Ma ujmującą powierzchowność, a Ty, wybacz, choć do niego podobna, jesteś brzydka. Wysokie czoło, orli nos, wydatny podbródek - to, co mężczyznę czyni przystojnym, z kobiety robi brzydulę. No i zapomniałaś o najważniejszym, Kornelio. Jesteś kobietą! A mamy koniec osiemnastego wieku! To nie czas, by panny, takie jak Ty, myślały o czym innym niż mąż, dzieci i kuchnia. Siedź w domu, Kornelio, siedź w domu!

Gdyby istniał duch czasów, to pewno taki list dostałaby od niego Kornelia Goethe, młodsza, ukochana siostra Johanna Wolfganga. Wychowywali się razem i jak na owe czasy, połowę osiemnastego wieku, dziewczynka odebrała naprawdę niezwykłą edukację. Prowadziła dziennik - sekretny dziennik młodości, jak go nazywała - w którym zapisywała swoje spostrzeżenia, uwagi i plany, i który dziś udawadnia, jak wielki tkwił w niej potencjał. Zmarnowany. Bo ciekawość świata i pragnienie wiedzy, jakie w obojgu dzieciach rozbudzili domowi nauczyciele, zaspokoić mógł tylko chłopiec.
Kornelia (z prawej) z rodzicami i bratem. Jeszcze szczęśliwa

Johann poszedł na uniwersytet. Studiował prawo, szukę, architekturę, rysunek, pisał poezję, zajmował się teatrem i polityką, we wszystkich dziedzinach odnosząc sukcesy. Jeździł po świecie, spotykał ludzi, którzy inspirująco działali na jego chłonny umysł, namiętnie romansował. 

Kornelia poszła za mąż. Nie było to małżeństwo z miłości. Wyszła za przyjaciela brata, prawnika, z którym zamieszkała w małym, nudnym miasteczku. Była szczęśliwa - a może tylko tak się jej wydawało - jedynie przez pierwsze tygodnie małżeństwa. Mąż, którego wybrała dlatego, że był przyjacielem Johanna, okazał się zupełnie inny niż brat. Nie zamierzał wdawać z nią w rozmowy o literaturze i filozofii, więcej, uważał je za szkodliwe fanaberie, odciągające kobietę od właściwej jej roli - gospodyni i matki. Kornelia musiała trzymać swój umysł na wodzy. Wyżywała się, wysyłając listy do brata - podszyte goryczą niespełnienia i złością na świat za rolę, jaką jej przeznaczył. Zaczęła chorować.

Johann dożył sędziwego wieku 83 lat. Odszedł z tego świata w glorii chwały, jako najwybitniejszy poeta niemiecki, wielki myśliciel i uczony.

Kornelia, kiedy urodziła drugą córkę, nie podniosła się już z połogu. Zmarła cztery tygodnie później. Miała 26 lat. Po jej śmierci brat spalił wszystkie listy od siostry. Nie widział potrzeby, by zapis kobiecych frustracji zachowywać dla potomności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz