niedziela, 10 czerwca 2012

Ludwika ciągle znika

Ludwika znikała wiele razy. Znikała swoim przyjaciołom, rodzicom, historii. Przepadała na całe lata, by nagle pojawiać się niespodziewanie w egzotycznych miejscach i nieprawdopodobnych okolicznościach. 

To w takiej Ludwice zakochał się Słowacki
Jej nazwisko zna każdy polski gimnazjalista. Ludwika Śniadecka figuruje na początku biografii Juliusza Słowackiego jako jego pierwsza wielka miłość. Dziś powiedzielibyśmy raczej - szczenięca miłość. Julek, kiedy ją spotyka, ma tylko 14 lat. Ludwika jest o sześć lat starsza. I uosabia wszystko, co może zafascynować nastolatka w młodej kobiecie. Jest bystra, samowolna, uparta i zbuntowana. Ma w nosie zalecenia ojca i stryja, szacownych wileńskich uczonych, namiętnie czyta Byrona, którego książki oni uznają za szkodliwe romantyczne brednie. Uwielbia tańczyć do upadłego i samotnie cwałować konno po lasach.

Na rycinach z epoki nie wygląda pieknie. Ma ten typ urody, którego nie oddają amatorskie rysunki. Jest jak chochlik: drobna, czarnowłosa i czarnooka, o ostrych rysach, które nabierają uroku dopiero podczas rozmowy. 


Smarkaty Julek jednak za nią szaleje, a ona szybko daje mu kosza, co odnotowują autorzy podręczników, ciesząc się w duchu, że może to i dobrze, bo przecież wiele wspaniałych wierszy udręczony i odtrącony Słowacki napisał myśląc o Ludwice. Potem on wyjeżdża do Paryża, a ona?

O tym, co się dzieje z Ludwiką, żadne polskie dziecko już się nie uczy. Znika wtedy z historii, w której znów się pojawi dopiero jako czterdziestolatka. A to dlatego, że będzie jej można przypisać rolę, która historia ceni - "polskiej działaczki okresu zaborów, żony Sadyka Paszy (Michała Czajkowskiego) wspierającej jego działalność polityczną na emigracji w Turcji".

Co się zdarzyło w okresie między wileńskimi amorami ze Słowackim a osiedleniem się w Turcji - tego się z podręczników nie dowiemy. Ale działo się tyle, że zdolny scenarzysta miałby gotowy materiał na doskonały film.

Ludwika mówi "nie" Julkowi, bo kocha się szaleńczo w pięknym rosyjskim oficerze Włodzimierzu Rimskim-Korsakowie, synu gubernatora Litwy. Ojej, źle lokuje uczucia! Nie może tego przeboleć patriotyczna rodzina panny, oburzona, że Ludwika wybrała "Moskala". Co gorsza, także sam oficer niespecjalnie zwraca na nią uwagę. Mimo to ona trwa w tej miłości, aż po grób. Dosłownie.

Zaczyna się wojna rosyjsko-turecka, Rimski-Korsakow idzie na front i niedługo potem Ludwika dostaje wiadomość o jego śmierci. Wtedy znika po raz drugi. Jej nabliżsi już nigdy jej nie zobaczą. Ma 27 lat, kiedy wyrusza do Odessy, a potem na Bałkany. Ma tylko jeden cel - odnaleźć grób ukochanego, a jego prochy przywieźć do Rosji. Nie obchodzą jej polsko-rosyjskie spory ani patriotyczne gadki rodziny i przyjaciół - ojczyzna ukochanego jest teraz jej ojczyzną. Nie wraca na Litwę nawet wtedy, gdy dostaje wiadomość o śmierci ojca.

Ludwika w wieku dojrzałym
Nie wie jeszcze, że grobu Włodzimierza nie odnajdzie nigdy, za to po latach poszukiwań niespodziewanie spotka nową miłość.

Kiedy podczas swej wędrówki dciera do Stambułu, ma już 40 lat. C
hoć niewiele zostało w niej z dziewczęcej świeżości, to wciąż jest szczupła, czarnowłosa i nadal robi wrażenie na mężczyznach.

Michał Czajkowski jest od niej dwa lata młodszy. Przybywa do Stambułu jako wysłannik polskiej emigracji we Francji - ma tu stworzyć kolonię dla Polaków-dezerterów z rosyjskiej armii. Czajkowski jest żonaty. W Paryżu zostawił rodzinę z trójką dzieci. Ale kiedy spotyka Ludwikę, traci dla niej głowę. Ona dla niego też.

Żyją ze sobą w atmosferze skandalu przez wiele lat, a Ludwika znika po raz kolejny - tym razem dla przyjaciół, którzy solidarnie odwracają się i od niej, i od niego.


Być może to z powodu Ludwiki Czajkowski decyduje się na krok, dzieki któremu najtrwalej zapisuje się w historii. Zdecydowany nie wracać do Paryża i do potępiających go rodaków, przechodzi na islam, przybiera nazwisko Sadyk-Pasza i zostaje poddanym państwa ottomańskiego. Ale wciąż jest polskim patriotą. Kiedy Turcja wypowiada Rosji wojnę, walczy w niej, dowodząc oddziałami Kozaków. I buduje osadę dla polskich uciekinerów - to Adampol, wieś pod Stambułem, polska do dziś.

Ludwika jest przy nim cały czas. Dzięki tej drugiej wielkiej miłości nawrócona, jak sama pisze, na polskość. Prowadzi biuro męża, jego korespondencję, pisze raporty, memoriały, polityczne listy, przedziera się przez gąszcz emigracyjnej polityki. Mickiewicz jest nią zachwycony, gdy przybywa nad Bosfor - Ludwika wciąż potrafi fascynować.

Ma 64 lata, kiedy ucieka ostatecznie. "Straciłem swojego anioła" - napisze po jej śmierci Sadyk-Pasza. Pochowa ją w Adampolu, który razem zakładali i będzie skarżył się w listach: "Straciłem wszystko, co miałem najdroższego na świecie, radę, pociechę, towarzyszkę dwudziestotrzyletnich prac i mozołów".



Zadziwiające, jak wiele twarzy miała Ludwika. Dla Czajkowskiego była towarzyszką "mozołów" emigracyjnego życia; dla Mickiewicza - polską patriotką, sawantką o surowej twarzy i wyrazistych oczach; dla polskich dzieci wciąż jest zbuntowaną dziewczyną dającą kosza wieszczowi. A ja, kiedy o niej myślę, widzę rozmarzoną dziewczynę z obrazu Godwarda. Ludwika miała marzenia i nie wahała się za nimi gonić. Nie przeszkodziła jej w tym ani rodzina, ani własne słabości, ani pełna zakazów epoka, w jakiej żyła. Szkoda, że to kolejna zapomniana biografia.

11 komentarzy:

  1. Interesujący ten blog. I jak ładnie zaprojektowany! Z przyjemnością się czyta i z przyjemnością ogląda. Pisz więcej, Andromedo, ciekawie opowiadasz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Od jakiegoś czasu tutaj zaglądam , czytam, dobrze, że wracasz czasów w których żyły kobiety i nie dajesz o nich zapomnieć.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze poprawka - kobiety które miały ogromny wpływ na historię znanych nam postaci

      Usuń
    2. Ale było też trochę takich, które miały wpływ na samą historię...
      Dziękuję za dobre słowo, pozdrawiam.

      Usuń
  3. .. i dlatego dziękuję, że nam - mnie - tę biografię przybliżyłaś - piękna z niej postać, kobieta, Człowiek!
    Czytam Twój blog, Andromedo, już czwarty dzień z rzędu, zafascynował mnie i wciągnął, a podobnie, jak Ty, lubię i historię, i historie dobrze opowiedziane. Świetnie mi się Ciebie czyta! Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że miałaś przyjemność z lektury, serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
    2. perkoz@voila.fr29 marca 2014 11:01

      Witaj Andromedo,
      przypadkiem natrafiłem na Twojego bloga, ale od razu ujął mnie swoim wdziękiem (i poczuciem humoru...). Rozumiem, co piszesz o zawodowych historykach (ja też należę do nich), ale doceniam Twoje spojrzenie na opisywanie historii. Jestem pod wrażeniem Twojego bloga o Ludwice Śniadeckiej. Jego forma i treść bardzo mi się spodobała, dlatego też pozwolę sobie na zacytowanie w artykule, jaki w tej chwili piszę, paru Twoich ocen tej niepospolitej kobiety. Oczywiście z powołaniem się na źródło.
      Pozdrawiam serdecznie,
      Adam

      Usuń
    3. Bardzo proszę, i dziekuję za miłe słowa. Pozdrawiam

      Usuń
  4. Wspaniały, ciekawy blog. Jakże okropna jest historia, która nie pamięta o kobietach, jej równorzędnych, a często o ile ciekawszych twórczyniach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego musimy pisać HERstorię :)
      Dziekuję za opinię, pozdrawiam!

      Usuń
  5. Warto tu przypomnieć, że tuż przed wojną (1938) została wydana biografia Ludwiki Śniadeckiej, pióra Marii Czapskiej. B. ciekawa! To, o czym pisze autorka bloga, jest tam podane znacznie obszerniej, ze szczegółami, na tle epoki. Właśnie sobie niedawno kupiłam w internecie i jestem pod wrażeniem. Skądinąd autorka - Czapska, emigracyjna intelektualistka - sama jest szalenie interesującą, niebanalną postacią. Polecam jej fantastycznie ciekawą "Europę w rodzinie". Myślę, że i o tej pani warto by tu napisać :-)

    P.S. HERstoria - znakomity koncept :-)

    OdpowiedzUsuń